íà ãëàâíóþ | âîéòè | ðåãèñòðàöèÿ | DMCA | êîíòàêòû | ñïðàâêà | donate |      

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
À Á Â Ã Ä Å Æ Ç È É Ê Ë Ì Í Î Ï Ð Ñ Ò Ó Ô Õ Ö × Ø Ù Ý Þ ß


ìîÿ ïîëêà | æàíðû | ðåêîìåíäóåì | ðåéòèíã êíèã | ðåéòèíã àâòîðîâ | âïå÷àòëåíèÿ | íîâîå | ôîðóì | ñáîðíèêè | ÷èòàëêè | àâòîðàì | äîáàâèòü



CZE'S'C CZWARTA[208]

Od baszt 'Swietej Tr'ojcy[209] do wszystkich szczyt'ow skal, po prawej, po lewej, z tylu i na przodzie lezy mgla 'sniezysta, blada, niewzruszona, milczaca, mara oceanu, kt'ory niegdy's mial brzegi swoje, gdzie te wierzcholki czarne, ostre, szarpane, i gleboko'sci swoje, gdzie dolina, kt'orej nie wida'c, i slo'nce, kt'ore jeszcze sie nie wydobylo. —

Na wyspie granitowej, nagiej, stoja wieze zamku, wbite w skale praca dawnych ludzi i zrosle ze skala jak pier's ludzka z grzbietem u Centaura[210]. — Ponad nimi sztandar sie wznosi, najwyzszy i sam jeden w'sr'od szarych blekit'ow.

Powoli 'spiace obszary budzi'c sie zaczna — w g'orze slycha'c szumy wiatr'ow — z dolu promienie sie cisna — i kra z chmur pedzi po tym morzu z wyziew'ow. —

Wtedy inne glosy, glosy ludzkie, przymieszaja sie do tej znikomej burzy i niesione na mglistych balwanach, roztraca sie o stopy zamku. —

Widna przepa's'c w'sr'od obszar'ow, co pekly nad nia. —

Czarno tam w jej glebi, od gl'ow ludzkich czarno — dolina cala zarzucona glowami ludzkimi, jako dno morza glazami. —

Slo'nce ze wzg'orz'ow[211] na skaly wstepuje — w zlocie unosza sie, w zlocie roztapiaja sie chmury, a im bardziej nikna, tym lepiej slycha'c wrzaski, tym lepiej dojrze'c mozna tlumy, plynace u dolu. —

Z g'or podniosly sie mgly — i konaja teraz po nico'sciach blekitu. — Dolina 'Swietej Tr'ojcy obsypana 'swiatlem migajacej broni i Lud ciagnie zewszad do niej jak do r'owniny Ostatniego Sadu[212]. —




Katedra w zamku 'Swietej Tr'ojcy. —

Panowie, senatory, dygnitarze siedza po obu stronach, kazdy pod posagiem jakiego kr'ola lub rycerza — za posagami tlumy szlachty — przed wielkim oltarzem w glebi Arcybiskup w krze'sle zloconym, z mieczem na kolanach — za oltarzem Ch'or Kaplan'ow. — Maz stoi w progu przez chwila, potem zaczyna i's'c powoli ku Arcybiskupowi ze sztandarem w reku. —

CH'OR KAPLAN'OW


Ostatnie slugi Twoje, w ostatnim ko'sciele[213] Syna Twego, blagamy Cie za czcia ojc'ow naszych. — Od nieprzyjaci'ol wyratuj nas, Panie!


PIERWSZY HRABIA


Patrz, z jaka duma spoglada na wszystkich. —


DRUGI HRABIA


My'sli, ze 'swiat podbil. —


TRZECI HRABIA


A on sie tylko noca przedarl przez ob'oz chlop'ow. —


PIERWSZY HRABIA


Sto trup'ow polozyl, a dwie'scie swoich stracil[214]. —


DRUGI HRABIA


Nie dajmy, by go wodzem obrali.


MAZ


kleka przed Arcybiskupem

U st'op twoich skladam zdobycz moja. —


ARCYBISKUP


Przypasz miecz ten, blogoslawiony niegdy's reka 'Swietego Floriana[215]. —


GLOSY


Niech zyje hr. Henryk — niech zyje!


ARCYBISKUP


I przyjm ze znakiem Krzyza 'Sw. dow'odztwo w tym zamku, ostatnim pa'nstwie naszym — wola wszystkich mianuje cie wodzem. —


GLOSY


Niech zyje — niech zyje! —


GLOS JEDEN


Nie pozwalam[216]. —


INNE GLOSY


Precz — precz — za drzwi! — Niech zyje Henryk! —


MAZ


Je'sli kto ma co do zarzucenia mnie, niechaj wystapi, w'sr'od tlumu sie nie kryje. —


Chwila milczenia.


Ojcze, szable te biore i niech mi B'og zrzadzi zgon predki, za wczesny, je'sli nia ocali'c was nie zdolam. —


CH'OR KAPLAN'OW


Daj mu sile — daj mu Ducha 'Swietego, Panie! — Od nieprzyjaci'ol wyratuj nas, Panie!


MAZ


Teraz przysiegnijcie wszyscy, ze chcecie broni'c wiary i czci przodk'ow waszych — ze gl'od i pragnienie umorzy was do 'smierci, ale nie do ha'nby — nie do poddania sie — nie do ustapienia cho'cby jednego z praw Boga waszego lub waszych[217]. —


GLOSY


Przysiegamy. —


Arcybiskup kleka i krzyz wznosi. Wszyscy klekaja.

CH'OR


Krzywoprzysiezca gniewem Twoim niech obarczon bedzie! — Boja'zliwy gniewem Twoim niech obarczon bedzie! — Zdrajca gniewem Twoim niech obarczon bedzie! —


GLOSY


Przysiegamy. —


MAZ


dobywa miecza

Teraz obiecuje wam slawe — u Boga wypro'scie zwyciestwo. —

otoczony tlumem wychodzi



*


Jeden z dziedzi'nc'ow 'Swietej Tr'ojcy. — Maz — Hrabiowie — Barony — Ksiazeta — ksieza — szlachta.

HRABIA


na strone odprowadza Meza

Jakze — wszystko stracone? —


MAZ


Nie wszystko — chyba ze wam serca zabraknie przed czasem. —


HRABIA


Przed jakim czasem?


MAZ


Przed 'smiercia. —


BARON


odprowadza go w insza strone

Hrabio, podobno widziale's sie z tym okropnym czlowiekiem. — Bedziez on mial lito'sci cho'c troche nad nami, kiedy sie dostaniem w rece jego? —


MAZ


Zaprawde ci m'owie, ze o takiej lito'sci zaden z ojc'ow twoich nie slyszal — zowie sie szubienica. —


BARON


Trza sie broni'c jak mozna. —


MAZ


Co Ksiaze m'owi? —


KSIAZE


Pare sl'ow na boku. —

odchodzi z nim

To wszystko dobre jest dla gminu, ale miedzy nami oczywistym jest, ze sie oprze'c nie zdolamy. —


MAZ


C'oz wiec pozostaje? —


KSIAZE


Obrano cie wodzem, a zatem do ciebie nalezy rozpocza'c uklady. —


MAZ


Ciszej — ciszej! —


KSIAZE


Dlaczego? —


MAZ


Bo's, Mo'sci Ksiaze, juz na 'smier'c zasluzyl. —

odwraca sie do tlumu

Kto wspomni o poddaniu sie, ten 'smiercia karanym bedzie. —


BARON, HRABIA, KSIAZE


razem

Kto wspomni o poddaniu sie, ten 'smiercia karanym bedzie. —


WSZYSCY


'Smiercia — 'smiercia — vivat!


Wychodza.


*


Kruzganek na szczycie wiezy. — Maz, — Jakub.

MAZ


Gdzie syn m'oj[218]?


JAKUB


W wiezy p'olnocnej usiadl na progu starego wiezienia i 'spiewa proroctwa[219]. —


MAZ


Najmocniej osad'z baszte Eleonory — sam nie ruszaj sie stamtad i co kilka minut patrzaj luneta na ob'oz buntownik'ow. —


JAKUB


Warto by, tak mi Panie Boze dopom'oz, dla zachety rozda'c naszym po szklance w'odki. —


MAZ


Je'sli potrzeba, kaz otworzy'c nawet piwnice naszych hrabi'ow i ksiazat. —


Jakub wychodzi. — Maz wchodzi kilkoma schodami wyzej, pod sam sztandar, na plaski taras. —


Calym wzrokiem oczu moich, cala nienawi'scia serca obejmuje was, wrogi. — Teraz juz nie marnym glosem, nie[220] mdlym natchnieniem bede walczyl z wami, ale zelazem i lud'zmi, kt'orzy mnie sie poddali. —

Jakze tu dobrze by'c panem, by'c wladzca[221] — cho'cby z loza 'smierci spoglada'c na cudze wole, skupione naokolo siebie, i na was, przeciwnik'ow moich, zanurzonych w przepa'sci, krzyczacych z jej glebi ku mnie, jak potepieni wolaja ku niebu. —

Dni kilka jeszcze, a moze mnie i tych wszystkich nedzarzy, co zapomnieli o wielkich ojcach swoich, nie bedzie — ale bad'z co bad'z — dni kilka jeszcze pozostalo — uzyje ich rozkoszy mej kwoli[222] — panowa'c bede — walczy'c bede — zy'c bede. — To moja pie's'n ostatnia! —

Nad skalami zachodzi slo'nce w dlugiej, czarnej trumnie z wyziew'ow. — Krew promienista zewszad leje sie na doline. — Znaki wieszcze zgonu mojego, pozdrawiam was szczerszym, otwartszym sercem, niz kiedykolwiek wprz'ody witalem obietnice wesela, uludy, milo'sci. —

Bo nie podla praca, nie podstepem, nie przemyslem[223] doszedlem ko'nca zycze'n moich — ale nagle, znienacka, tak, jakom marzyl zawzdy.

I teraz tu stoje na pograniczach snu wiecznego wodzem tych wszystkich, co mi wczoraj jeszcze r'ownymi byli. —



*


Komnata w zamku, o'swiecona pochodniami — Orcio siedzi na lozu — Maz wchodzi i sklada bro'n na stole.

MAZ


Sto ludzi zostawi'c na sza'ncach — reszta niech odpocznie po tak dlugiej bitwie. —


GLOS ZA DRZWIAMI


Tak mi Panie Boze dopom'oz! —


MAZ


Zapewne slyszale's wystrzaly, odglosy naszej wycieczki — ale bad'z dobrej my'sli, dziecie moje, nie przepadniemy jeszcze ni dzisiaj, ni jutro. —


ORCIO


Slyszalem, ale to nie tknelo mi serca — huk przelecial i nie ma go wiecej — co innego w dreszcz mnie wprawia, Ojcze.


MAZ


Lekale's sie o mnie. —


ORCIO


Nie — bo wiem, ze twoja godzina nie nadeszla jeszcze.


MAZ


Sami jeste'smy — ciezar spadl mi z duszy na dzisiaj, — bo tam w dolinie leza ciala pobitych wrog'ow. — Opowiedz mi wszystkie my'sli twoje — bede ich sluchal, jak dawniej w domu naszym. —


ORCIO


Za mna, za mna, Ojcze — tam straszny sad co noc sie powtarza. —

idzie ku drzwiom skrytym w murze i otwiera je


MAZ


Gdzie idziesz? — Kto ci pokazal to przej'scie? — Tam lochy wiecznie ciemne, tam gnija dawnych ofiar ko'sci. —


ORCIO


Gdzie oko twoje, zwyczajne slo'ncu[224], nie dowidzi — tam duch m'oj stapa'c umie. — Ciemno'sci, id'zcie do ciemno'sci! —

zstepuje



*


Lochy podziemne[225] — kraty zelazne, kajdany, narzedzia do tortur, polamane, lezace na ziemi. — Maz z pochodnia u st'op glazu, na kt'orym Orcio stoi.

MAZ


Zejd'z, blagam cie, zejd'z do mnie. —


ORCIO


Czy nie slyszysz ich glos'ow, czy nie widzisz ich ksztalt'ow?


MAZ


Milczenie grob'ow — a 'swiatlo pochodni na kilka st'op tylko roz'swieca przed nami.


ORCIO


Coraz juz blizej — coraz juz widniej — ida spod ciasnych sklepie'n jeden po drugim i tam zasiadaja w glebi.


MAZ


W szale'nstwie twoim potepienie moje — szalejesz, dziecie — i sily moje niszczysz, kiedy mi ich tyle potrzeba. —


ORCIO


Widze duchem blade ich postacie, powazne, kupiace sie na sad straszny. — Oskarzony juz nadchodzi i jako mgla plynie. —


CH'OR GLOS'OW


Sila nam dana — za meki nasze, my, niegdy's przykuci, smagani, dreczeni, zelazem rwani, trucizna pojeni, przywaleni ceglami i zwirem, dreczmy i sad'zmy, sad'zmy i potepiajmy[226] — a kary Szatan sie podejmie. —


MAZ


Co widzisz? —


ORCIO


Oskarzony — oskarzony — ot, zalamal dlonie. —


MAZ


Kto on jest? —


ORCIO


Ojcze — Ojcze!


GLOS JEDEN


Na tobie sie ko'nczy r'od przeklety — w tobie ostatnim[227] zebral wszystkie sily swoje i wszystkie namietno'sci swe, i cala dume swoja, by skona'c. —


CH'OR GLOS'OW


Za to, ze's nic nie kochal[228], nic nie czcil pr'ocz siebie, pr'ocz siebie i my'sli twych, potepion jeste's — potepion na wieki. —


MAZ


Nic dojrze'c nie moge, a slysze spod ziemi, nad ziemia, po bokach westchnienia i zale, wyroki i gro'zby. —


ORCIO


On teraz podni'osl glowe, jako ty, Ojcze, kiedy sie gniewasz — i odparl dumnym slowem, jako ty, Ojcze, kiedy pogardzasz. —


CH'OR GLOS'OW


Daremno — daremno — ratunku nie ma dla niego ni na ziemi, ni w niebie.


GLOS JEDEN


Dni kilka jeszcze chwaly ziemskiej, znikomej, kt'orej mnie i braci moich pozbawili naddziady twoje — a potem zaginiesz ty i bracia twoi — i pogrzeb wasz jest bez dzwon'ow zaloby — bez lkania przyjaci'ol i krewnych — jako nasz byl kiedy's na tej samej skale bole'sci. —


MAZ


Znam ja was, podle duchy, marne ogniki, latajace w'sr'od ogrom'ow anielskich. —

idzie kilka krok'ow naprz'od


ORCIO


Ojcze, nie zapuszczaj sie w glab — na Chrystusa imie 'swiete zaklinam cie, Ojcze. —


MAZ


wraca

Powiedz, powiedz, kogo widzisz? —


ORCIO


To posta'c[229]


MAZ


Czyja?


ORCIO


To drugi ty jeste's — caly blady — spetany teraz mecza ciebie — slysze jeki twoje[230]

pada na kolana

Przebacz mi, Ojcze — Matka po'sr'od nocy przyszla i kazala…

mdleje


MAZ


chwyta go w objecia

Tego nie dostawalo[231]. — Ha! dziecie wlasne przywiodlo mnie do progu piekla! — Mario! — nieublagany duchu — Boze! i Ty, druga Maryjo, do kt'orej modlilem sie tyle! —

Tam poczyna sie niesko'nczono's'c mak i ciemno'sci. — Nazad! — musze jeszcze walczy'c z lud'zmi — potem wieczna walka. —

ucieka z synem


CH'OR GLOS'OW


w oddali

Za to, ze's nic nie kochal, nic nie czcil pr'ocz siebie, pr'ocz siebie i my'sli twych, potepion jeste's — potepion na wieki. —



*


Sala w zamku 'Swietej Tr'ojcy. — Maz, kobiety, dzieci, kilku starc'ow i hrabi'ow kleczacych u st'op jego — Ojciec Chrzestny stoi w 'srodku sali — tlum w glebi — zbroje zawieszone, gotyckie filary, ozdoby, okna. —

MAZ


Nie — przez syna mego — przez zone nieboszczke moja, nie — jeszcze raz m'owie — nie. —


GLOSY KOBIECE


Zlituj sie — gl'od pali wnetrzno'sci nasze i dzieci naszych — dniem i noca strach nas pozera. —


GLOSY MEZCZYZNJeszcze pora — sluchaj posla — nie odsylaj posla. — OJCIEC CHRZESTNY


Cale zycie moje obywatelskim bylo i nie zwazam na twoje wyrzuty, Henryku. — Je'slim sie podjal urzedu poselskiego, kt'ory w tej chwili sprawuje, to ze znam wiek m'oj i ceni'c umiem cala warto's'c jego. — Pankracy jest reprezentantem obywatelem, ze tak rzeke…


MAZ


Precz z oczu moich, stary. —

na stronie do Jakuba

Przyprowad'z tu oddzial naszych. —


Jakub wychodzi — kobiety powstaja i placza. — mezczy'zni sie oddalaja o kilka krok'ow.

BARON


Zgubile's nas, Hrabio. —


DRUGI


Wypowiadamy ci poslusze'nstwo. —


KSIAZE


Sami ulozymy z tym zacnym obywatelem warunki poddania zamku. —


OJCIEC CHRZESTNY


Wielki maz, kt'ory mnie przyslal, obiecuje wam zycie, byleby'scie przylaczyli sie do niego i uznali dazenie wieku. —


KILKA GLOS'OW


Uznajemy — uznajemy. —


MAZ


Kiedy'scie mnie wezwali, przysiaglem zgina'c na tych murach — dotrzymam i wy wszyscy zginiecie wraz ze mna. —

Ha! chce sie wam zy'c jeszcze! —

Ha! zapytajcie ojc'ow waszych, po co gnebili i panowali! —

do Hrabiego

A ty czemu uciskale's poddanych? —

do drugiego

A ty czemu przepedzile's wiek mlody na kartach i podr'ozach daleko od Ojczyzny? —

do innego

Ty sie podlile's wyzszym, gardzile's nizszymi. —

do jednej z kobiet

Dlaczeg'oze's dzieci nie wychowala sobie na obro'nc'ow — na rycerzy? — Teraz by ci sie zdaly na co's. — Ale's kochala Zyd'ow, adwokat'ow[232] — pro's ich o zycie teraz. —

staje i wyciaga ramiona

Czego sie tak 'spieszycie do ha'nby — co was tak neci, by upodli'c wasze ostatnie chwile? — Naprz'od raczej ze mna, naprz'od, Mo'sci Panowie, tam gdzie kule i bagnety — nie tam gdzie szubienica i kat milczacy, z powrozem w dloni na szyje wasze. —


KILKA GLOS'OW


Dobrze m'owi — na bagnety! —


INNE GLOSY


Kawalka chleba juz nie ma. —


KOBIECE GLOSY


Dzieci nasze, dzieci wasze! —


WIELE GLOS'OW


Podda'c sie trzeba — uklady — uklady! —


OJCIEC CHRZESTNY


Obiecuje wam calo's'c, ze tak rzeke, nietykalno's'c os'ob i cial waszych. —


MAZ


przybliza sie do Ojca Chrzestnego i chwyta go za piersi

'Swieta osobo posla, id'z skry'c siwa glowe pod namioty przechrzt'ow i szewc'ow, bym ja krwia twoja wlasna nie zmazal. —


Wchodzi oddzial zbrojnych[233] z Jakubem.


Na cel mi wzia'c to czolo zorane zmarszczkami marnej nauki — na cel te czapke wolno'sci, drzaca od tchnienia sl'ow moich na tej glowie bez m'ozgu. —


Ojciec Chrzestny sie wymyka.

WSZYSCY


razem

Zwiaza'c go — wyda'c Pankracemu! —


MAZ


Chwila jeszcze, Mo'sci Panowie! — Chodzi od jednego zolnierza do drugiego. Z toba, zda mi sie, wdzieralem sie na g'ory za dzikim zwierzem — pamietasz, wyrwalem cie z przepa'sci. —

do innych

Z wami rozbilem sie na skalach Dunaju — Hieronimie, Krzysztofie, byli'scie ze mna na Czarnym Morzu. —

do innych

Wam odbudowalem chaty zgorzale. —

do innych

Wy'scie uciekli do mnie od zlego pana. — A teraz m'owcie — p'ojdziecie za mna czy zostawicie mnie samego, ze 'smiechem na ustach, zem wpo'sr'od tylu ludzi jednego czlowieka nie znalazl[234]? —


WSZYSCY


Niech zyje hr. Henryk — niech zyje! —


MAZ


Rozda'c im, co zostalo wedliny i w'odki — a potem na mury! —


WSZYSCY ZOLNIERZE


W'odki — miesa — a potem na mury! —


MAZ


Id'z z nimi, a za godzine bad'z got'ow do walki. —


JAKUB


Tak mi Panie Boze dopom'oz! —


GLOSY KOBIECE


Przeklinamy cie za niewiniatka nasze! —


INNE GLOSY


Za ojc'ow naszych. —


INNE GLOSY


Za zony nasze. —


MAZ


A ja was za podlo's'c wasza. —

wychodzi[235]



*


Okopy 'Swietej Tr'ojcy. — Trupy naokolo — dziala potrzaskane — bro'n lezaca na ziemi. — Tu i 'owdzie biegna zolnierze — Maz oparty o szaniec, Jakub przy nim.

MAZ


szable chowajac do pochwy

Nie ma rozkoszy, jak gra'c w niebezpiecze'nstwo i wygrywa'c zawzdy, a kiedy nadejdzie przegra'c — to raz jeden tylko. —


JAKUB


Ostatnimi naszymi nabojami skropieni odstapili, ale tam w dole sie gromadza i niedlugo wr'oca do szturmu — darmo, nikt losu przeznaczonego nie uszedl, od kiedy 'swiat 'swiatem. —


MAZ


Nie ma juz wiecej kartaczy? —


JAKUB


Ani kul, ani lotek[236], ani 'srutu — wszystko sie przebiera nareszcie. —


MAZ


A wiec syna mi przyprowad'z, bym go raz jeszcze u'sciskal. —


Jakub odchodzi.


Dym bitwy zamglil oczy moje — zda mi sie, jakby dolina wzdymala sie i opadala nazad — skaly w sto kat'ow lamia sie i krzyzuja — dziwnym szykiem takze ciagna my'sli moje. —

siada na murze

Czlowiekiem by'c nie warto — Aniolem nie warto. — Pierwszy z Archaniol'ow po kilku wiekach, tak jak my po kilku latach bytu, uczul nude w sercu swoim i zapragnal potezniejszych sil. — Trza by'c Bogiem lub nico'scia. —


Jakub przychodzi z Orciem.


We'z kilku naszych, obejd'z sale zamkowe i ped'z do mur'ow wszystkich, co spotkasz. —


JAKUB


Bankier'ow i hrabi'ow, i ksiazat. —

odchodzi


MAZ


Chod'z, synu — pol'oz tu reke swoja na dloni mojej — czolem ust moich sie dotknij — czolo matki twojej niegdy's bylo takiej samej bieli i miekko'sci. —


ORCIO


Slyszalem glos jej dzisiaj, nim zerwali sie meze twoi do broni — slowa jej plynely tak lekko jak wonie, i m'owila: „Dzi's wieczorem zasiadziesz przy mnie”. —


MAZ


Czy wspomniala cho'cby imie moje? —


ORCIO


M'owila: „Dzi's wieczorem czekam na syna mego”. —


MAZ


na stronie

U ko'nca drogi czyz opadnie mnie sila? — Nie daj tego, Boze! — Za jedna chwile odwagi masz mnie wie'zniem twoim przez wieczno's'c cala. —

glo'sno

O synu, przebacz, zem ci dal zycie — rozstajemy sie — czy wiesz, na jak dlugo? —


ORCIO


We'z mnie i nie puszczaj — nie puszczaj — ja cie pociagne za soba. —


MAZ


R'ozne drogi nasze — ty zapomnisz o mnie w'sr'od ch'or'ow anielskich, ty kropli rosy nie rzucisz mi z g'ory[237]. — O Jerzy — Jerzy! — O synu m'oj! —


ORCIO


Co za krzyki! — Drze caly — coraz gro'zniej — coraz blizej — huk dzial i strzelb sie rozlega — godzina ostatnia, przepowiedziana, ciagnie ku nam. —


MAZ


'Spieszaj, 'spieszaj, Jakubie! —


Orszak hrabi'ow i ksiazat przechodzi przez dolny dziedziniec — Jakub z zolnierzami idzie za nim.

GLOS JEDEN


Dali'scie odlamki broni i bi'c sie kazecie. —


GLOS DRUGI


Henryku, ulituj sie! —


TRZECI


Nie gnaj nas slabych, zglodnialych ku murom! —


INNE GLOSY


Gdzie nas pedza — gdzie?


MAZ


do nich

Na 'smier'c. —

do syna

Tym u'sciskiem chcialbym sie z toba polaczy'c na wieki — ale trza mi w insza strone. —


Orcio pada, trafiony kula.

GLOS W G'ORZE


Do mnie, do mnie duchu czysty — do mnie, synu m'oj! —


MAZ


Hej! do mnie, ludzie moi! —

dobywa szabli i przyklada do ust lezacego

Klinga szklanna[238] jak wprz'ody — oddech i zycie ulecialy razem. — Hej! tu — naprz'od — juz sie wdarli na dlugo's'c szabli mojej — nazad, w przepa's'c, syny wolno'sci! —


Zamieszanie i bitwa.


*


Insza strona okop'ow — slycha'c odglosy walki — Jakub rozciagniety na murze — Maz nadbiega, krwia oblany.

MAZ


C'oz ci jest, m'oj wierny, m'oj stary? —


JAKUB


Niech ci czart odplaci w piekle up'or tw'oj i meki moje. — Tak mi Panie Boze dopom'oz! —

umiera


MAZ


rzucajac plaszcz

Niepotrzebny's mi dluzej — wygineli moi, a tamci kleczac wyciagaja ramiona ku zwyciezcom i belkoca o milosierdzie! —

spoziera naokolo

Nie nadchodza jeszcze w te strone — jeszcze czas — odpocznijmy chwile. — Ha! juz sie wdarli na wieze p'olnocna — ludzie nowi sie wdarli na wieze p'olnocna — i patrza, czy gdzie nie odkryja hrabiego Henryka. — Jestem tu — jestem — ale wy mnie sadzi'c nie bedziecie. — Ja sie juz wybralem w droge — ja stapam ku sadowi Boga. —

staje na odlamku baszty, wiszacym nad sama przepa'scia

Widze ja cala czarna, obszarami ciemno'sci plynaca do mnie, wieczno's'c moja bez brzeg'ow, bez wysep, bez ko'nca, a po'srodku jej B'og, jak slo'nce, co sie wiecznie pali — wiecznie ja'snieje[239] — a nic nie o'swieca. —

krokiem dalej sie posuwa

Biegna, zobaczyli mnie — Jezus, Maryja! — Poezjo, bad'z mi przekleta[240], jako ja sam bede na wieki! — Ramiona, id'zcie i przerzynajcie te waly!

skacze w przepa's'c



*


Dziedziniec zamkowy. — Pankracy — Leonard — Bianchetti na czele tlum'ow — przed nimi przechodza Hrabiowie, Ksiazeta, z zonami i dzie'cmi, w la'ncuchach. —[241]

PANKRACY


Twoje imie? —


HRABIA


Krzysztof na Volsagunie. —


PANKRACY


Ostatni raz go wym'owile's — a twoje?


KSIAZE


Wladyslaw, pan Czarnolasu. —


PANKRACY


Ostatni raz go wym'owile's — a twoje?


BARON


Aleksander z Godalberg. —


PANKRACY


Wymazane spo'sr'od zyjacych — id'z! —


BIANCHETTI


do Leonarda

Dwa miesiace nas trzymali, a nedzny rzad armat i lada jakie parapety[242]. —


LEONARD


Czy duzo ich tam jeszcze? —


PANKRACY


Oddaje ci wszystkich — niech ich krew plynie dla przykladu 'swiata — a kto z was mi powie, gdzie Henryk, temu daruje zycie. —


R'OZNE GLOSY


Zniknal przy samym ko'ncu. —


OJCIEC CHRZESTNY


Staje teraz jako po'srednik miedzy toba a niewolnikami twoimi — tymi przezacnego rodu obywatelami, kt'orzy, wielki czlowiecze, klucze zamku 'Sw. Tr'ojcy zlozyli w rece twoje.


PANKRACY


Po'srednik'ow nie znam tam, gdzie zwyciezylem sila wlasna. — Sam dopilnujesz ich 'smierci. —


OJCIEC CHRZESTNY


Cale zycie moje obywatelskim bylo, czego sa dowody niemale, a je'slim sie polaczyl z wami, to nie na to, bym wlasnych braci szlachte…


PANKRACY


Wzia's'c starego doktrynera[243] — precz; w jedna droge z nimi! —


Zolnierze otaczaja Ojca Chrzestnego i niewolnik'ow.


Gdzie Henryk? — czy kto z was nie widzial go zywym lub umarlym? — W'or pelny zlota za Henryka — cho'cby za trupa[244] jego! —


Oddzial zbrojnych schodzi z mur'ow.


A wy nie widzieli'scie Henryka? —


NACZELNIK ODDZIALU


Obywatelu wodzu, udalem sie za rozkazem generala Bianchetti ku stronie zachodniej sza'nc'ow, zaraz na poczatku wej'scia naszego do fortecy, i na trzecim zakrecie bastionu ujrzalem czlowieka rannego i stojacego bez broni przy ciele drugiego. — Kazalem podwoi'c kroku, by schwyta'c — ale nim zdazyli'smy, 'ow czlowiek zeszedl troche nizej, stanal na glazie chwiejacym sie i patrzal chwile oblakanym wzrokiem — potem wyciagnal rece jak plywacz[245], kt'ory ma da'c nurka, i pchnal sie z calej sily naprz'od — slyszeli'smy wszyscy odglos ciala spadajacego po urwiskach — a oto szabla, znaleziona kilka krok'ow dalej. —


PANKRACY


biorac szable

'Slady krwi na rekoje'sci — ponizej herb jego domu. —

To palasz hrabiego Henryka — on jeden spo'sr'od was dotrzymal slowa. — Za to chwala jemu, giliotyna wam. —

Generale Bianchetti, zatrudnij sie zburzeniem warowni i dopelnieniem wyroku. —

Leonardzie! —

wstepuje na baszte z Leonardem


LEONARD


Po tylu nocach bezsennych powinien by's odpocza'c, mistrzu — zna'c strudzenie na rysach twoich. —


PANKRACY


Nie czas mi jeszcze zasna'c, dziecie, bo dopiero polowa pracy dojdzie ko'nca swojego z ich ostatnim westchnieniem. — Patrz na te obszary — na te ogromy, kt'ore stoja w poprzek miedzy mna a my'sla moja — trza zaludni'c te puszcze — przedrazy'c te skaly — polaczy'c te jeziora — wydzieli'c grunt kazdemu, by we dw'ojnas'ob tyle zycia sie urodzilo na tych r'owninach, ile 'smierci teraz na nich lezy. — Inaczej dzielo zniszczenia odkupionym nie jest[246]. —


LEONARD


B'og Wolno'sci sil nam podda. —


PANKRACY


Co m'owisz o Bogu — 'slisko tu od krwi ludzkiej. —Czyjaz to krew? — Za nami dziedzi'nce zamkowe — sami jeste'smy, a zda mi sie, jakoby tu byl kto's trzeci. —


LEONARD


Chyba to cialo przebite. —


PANKRACY


Cialo jego powiernika — cialo martwe — ale tu duch czyj's panuje — a ta czapka — ten sam herb na niej — dalej, patrz, kamie'n wystajacy nad przepa'scia — na tym miejscu serce jego peklo. —


LEONARD


Bledniesz[247], mistrzu. —


PANKRACY


Czy widzisz tam wysoko — wysoko? —


LEONARD


Nad ostrym szczytem widze chmure pochyla, na kt'orej dogasaja promienie slo'nca. —


PANKRACY


Znak straszny pali sie na niej. —


LEONARD


Chyba cie myli wzrok[248]. —


PANKRACY


Milion ludu sluchalo mnie przed chwila — gdzie jest lud m'oj? —


LEONARD


Slyszysz ich okrzyki — wolaja ciebie — czekaja na ciebie. —


PANKRACY


Plotly kobiety i dzieci, ze sie tak zjawi'c ma, lecz dopiero w ostatni dzie'n[249]. —


LEONARD


Kto? —


PANKRACY


Jak slup 'snieznej jasno'sci, stoi ponad przepa'sciami — oburacz wspart na krzyzu, jak na szabli m'sciciel. — Ze splecionych piorun'ow korona cierniowa.


LEONARD


Co sie z toba dzieje? co tobie jest? —


PANKRACY


Od blyskawicy tego wzroku chyba mrze, kto zyw. —


LEONARD


Coraz to bardziej rumieniec zbiega ci z twarzy — chod'zmy stad — chod'zmy — czy slyszysz mnie? —


PANKRACY


Pol'oz mi dlonie na oczach — zadlaw mi pie'sciami 'zrenice — oddziel mnie od tego spojrzenia, co mnie rozklada w proch. —


LEONARD


Czy dobrze tak? —


PANKRACY


Nedzne rece twe — jak u ducha bez ko'sci i miesa — przejrzyste jak woda — przejrzyste jak szklo — przejrzyste jak powietrze. — Widze wciaz! —


LEONARD


Oprzyj sie na mnie. —


PANKRACY


Daj mi cho'c odrobine ciemno'sci! —


LEONARD


O mistrzu m'oj! —


PANKRACY


Ciemno'sci — ciemno'sci! —


LEONARD


Hej! obywatele — hej! bracia — demokraty, na pomoc! — Hej! ratunku — pomocy — ratunku! —


PANKRACY


Galilaee, vicisti! [250]

stacza sie w objecia Leonarda i kona


Do bled'ow nagromadzonych… — dwa pierwsze wydania (1835, 1837), a takze rekopi'smienna kopia jako 'zr'odlo cytowanych sl'ow podaja Koran ks. 2, wers. 18. Jak stwierdzil Kleiner (w poprzednich wyd. Bibl. Nar.) — zdania takiego w Koranie nie ma, a wskazane miejsce po'swiecone jest potepieniu niewiernych, kt'orzy „podobni sa ludziom zatykajacym sobie uszy przed grzmotem”. W III wydaniu motto podpisane zostalo: „Bezimienny”, co oznacza'c mialo samego autora Nie-Boskiej komedii wydawanej anonimowo. W uzyciu tego motta mozna dopatrzy'c sie charakterystyki sytuacji arystokracji i osobistego stosunku Krasi'nskiego do wlasnej klasy.

To be or not to be… (ang.) — By'c albo nie by'c — oto jest pytanie. Jest to poczatek slynnego monologu Hamleta z tragedii Szekspira. Krasi'nski wraz z wieloma wsp'olczesnymi uwazal te slowa za wyrazenie, kt'orego sens w pelni moglo zrozumie'c pokolenie romantyk'ow. „Nigdy na tym 'swiecie nie znalazlem nic, co by dla mnie dor'ownywalo sile nieodpartej, mocy magicznej tego wiersza…” — pisal poeta w li'scie z r. 1834 do Joanny Bobrowej, dodajac: „Dziesie'c razy na dzie'n jest on na mych ustach lub w mej my'sli”.

Po'swiecone Marii — pod imieniem Marii ukrywa sie kobieta, kt'ora w tym okresie (1834–1838) odegrala w zyciu uczuciowym Krasi'nskiego wybitna role — Joanna Bobrowa. W wyd. III utworu dedykacji brak. Dedykowanie utworu osobie o tym samym imieniu co bohaterka dramatu, zona hrabiego Henryka, pobudzilo niekt'orych krytyk'ow do snucia pomysl'ow interpretacyjnych: „Dedykowanie utworu Marii staje sie pieknem juz w pierwszej przygrywce poetycznej orkiestry, a wystepuje i p'o'zniej, kiedy w wyrazeniu: Maria, imieniu o podw'ojnym sensie, zjawia sie amfibolia marzycielskiej milo'sci. Czy jest to nieszcze'sliwa zona bohatera, kt'orej niesko'nczona wierno's'c zostala nagrodzona oblakaniem, czy juz tu jest to apoteoza katolicyzmu: Maria gwiazda morza, wieczny symbol macierzy'nskiej milo'sci? Sa to aluzje do obu, do zadnej z osobna, aluzje, kt'ore stapiaja sie w jedna wierno's'c kobieca” (A. Jung, Ein polnischer Dante [w:] Charaktere, Charakteristiken und vermischte Schriften, Konigsberg 1848, s. 26).

Epicko-liryczne partie Nie-Boskiej komedii por'ownywane byly czesto przez badaczy utworu do uwertur muzycznych. Pelnia one jakby funkcje komentarza do cze'sci dramatycznych. Cytowany juz A. Jung pisal: „(…) jak powabnie rzuca poeta miedzy opadajaca a wznoszaca sie kurtyna ciagle nowa harmonie ton'ow, kt'ora wprowadza nas w to, co nadchodzi. Te poetyczne intermezza godne sa najwyzszej uwagi. Ich istota jest calkowicie muzycznej natury, a za kazdym razem stanowia uwerture do tego, co ma nastapi'c” (s. 25–26).

gdyby — jakby, jak gdyby to byl (wianek).

Tobie i niewie'scie jeden jest poczatek — zgodne to z pogladem Krasi'nskiego wyrazonym w li'scie do Reeve'a, ze kobiety to istoty „zupelnie ziemskie”, majace jednak zdolno's'c „do stania sie aniolami w chwili jednej” (list z 5 II 1833).

Jest to bardzo charakterystyczna dla Krasi'nskiego skr'ocona forma — policzon zamiast: policzony; zbawion zamiast: zbawiony itp.

Nieszcze'sliwym jest poeta, kt'ory dostrzega obiektywnie istniejaca poezje i odtwarza ja w sferze materialnej, a wiec takiej, kt'ora musi ulec zagladzie. Blogoslawionym za's jest ten poeta, kt'orego samo zycie jest poezja.

Rozwazania zawarte w tym wstepie do Cze'sci I oddzialaly wyra'znie na Slowackiego, kt'ory w Beniowskim przeciwstawienie poezji-sztuki i poezji-zycia ujal w znane, wersety: „(…) Roje / 'Snie, tworze; harfy uzywam lub bicza / I to jest moja poetyczna droga.— / Lecz z mego zycia poemat — dla Boga” (III, 341–344). W Odpowiedzi na „Psalmy przyszlo'sci” pisal: „Jam spr'obowal na mej glowie / Na ksztalt perly kalakuckiej / Nosi'c gwiazde my'sli ludzkiej / I z ta gwiazda zy'c surowie” — jest to wedlug Kleinera aluzja do obrazu owego „blogoslawionego”, kt'ory poezje nosi na czole „niby gwiazde”. Problem jedno'sci poezji i zycia nurtowal 'swiadomo's'c romantycznego pokolenia. Kleiner stwierdza w przypisie: „Mickiewicz przeciez zerwie z poezja, by zycie w poemat zmieni'c”. Przytacza tez w tym miejscu, rozwazania romantyk'ow niemieckich, Z. Wernera i Justinusa Kernera. Ten ostatni twierdzil, ze „prawdziwa poezja milczy tak jak b'ol prawdziwy”.

Nad slowami Aniola Str'oza w wyd. I i II znajduje, sie epigraf: „De toutes les bouffonneries la plus s'erieuse est le mariage”. Figaro. (”Ze wszystkich blaze'nstw najpowazniejszym jest malze'nstwo”. Beaumarchais, Wesele Figara).

Nie-Boska komedia zostala uznana przez Kleinera za dramat „o braku serca”. Cho'c w tej formule nie mie'sci sie cala skomplikowana problematyka dramatu, niewatpliwie w utworze, kt'oremu autor chcial nada'c charakter moralitetu chrze'scija'nskiego, operowanie wskazaniami etyki chrze'scija'nskiej z jej podstawowym nakazem milo'sci Boga i bli'zniego — nabiera szczeg'olnej wagi.

Eden (hebr.) — raj.

Belzebub (z hebr.) — w Nowym Testamencie pan piekiel i przyw'odca zlych duch'ow. W utworze Krasi'nskiego ma on by'c tw'orca „spr'ochnialego obrazu” raju, kt'ory to obraz — niby dekoracje teatralna — zle duchy przechowuja w sklepach, czyli podziemiach (staropolskie: sklep — piwnica, loch, podziemie). Wok'ol interpretacji obrazu Edenu rozwinela sie polemika miedzy A. Luckim a Z. Niemojewska-Gruszczy'nska (A. Lucki, Obraz Edenu w „Nie-Boskiej komedii”, „Ruch literacki”, nr 3, s.65–67; Z. Niemojewska-Gruszczy'nska, W sprawie obrazu Edenu w „Nie-Boskiej komedii”, tamze, nr 5, s. 133–135; A. Lucki, Jeszcze w sprawie obrazu Edenu w „Nie-Boskiej komedii”, tamze, nr 6, s.191–192). Kleiner sadzi, ze obraz Edenu to przyroda „zespolona z jakimi's utopijnymi marzeniami”, „ze plan pierwotny byl odmienny”, przyroda „miala by'c narzedziem szatana”, kuszacego wyobra'znie poety. Za ta interpretacja idzie tez wyd. Libery i Sawrymowicza. Wedlug M. Janion interpretacja Edenu jako jednej z trzech wizji–kusze'n moze by'c dwojaka. Po pierwsze mozna uzna'c, ze Eden stanowi tu synonim natury, tak jak rozumieli ja romantycy: to raj utracony, stan naturalnej szcze'sliwo'sci, przeciwie'nstwo zycia w cywilizacji, prosty i harmonijny zywot. Ale mozna rozumie'c 'ow symboliczny Eden jako o'swieceniowy „stan naturalny” czlowieka zwiazany z filozoficzna utopia XVIII–wiecznych racjonalist'ow. Wtedy pokuse szata'nska laczy'c nalezy z obrazem przyszlego szcze'scia ludzko'sci, jaka roztacza Pankracy w rozmowie z hrabia Henrykiem.

Wnatrz — wnetrze.

Zstapilem do ziemskich 'slub'ow — najwazniejsze znaczenie dla Meza mialy „'sluby duchowe” — niebia'nskie. 'Sluby ziemskie zatem byly pewnego rodzaju „znizeniem”, zstapieniem z wyzyn niebia'nskich do ziemskiej rzeczywisto'sci.

przeklestwo — forma oboczna do: przekle'nstwo, przeklectwo. Maz niejako sam sprowadza na siebie klatwe. Kleiner pisze przy tej okazji, ze „romantycy chetnie wiazali losy tragiczne z klatwa jaka's tajemnicza (…) wracano w ten spos'ob do idei starozytnego fatum”. Tu jednak klatwa nie jest tajemnicza. Zanik uczucia do Zony wywoluje skutki, kt'ore mieszcza sie w ramach motywacji psychologicznej (oczywi'scie w zakresie dramatu rodzinnego).

Scena ta miedzy Panem Mlodym a Panna Mloda, naszkicowana jak migawka weselna, odezwie sie echem w analogicznej scenie Wesela Wyspia'nskiego. Na szkicowo's'c scen w Nie-Boskiej komedii zwracano wielokrotnie uwage. Juz Mickiewicz w wykladzie o Nie-Boskiej… w Prelekcjach paryskich m'owil: „Sytuacje sa ledwie zarysowane: cala ta ponura powie's'c z zycia domowego zawarta jest w stu wierszach, opowiedziana na jednej karcie; ale kazde slowo jest jakby kropla wyci'snieta z ogromu cierpie'n i bole'sci. Osoby przesuwaja sie jak cienie w latarni czarnoksieskiej; ukazuja nam sw'oj profil, rzadko kiedy pelne oblicze. Mimochodem jeno rzucaja nam kilka sl'ow; ale rozwazajac, rozbierajac te slowa, mozna by uzupelni'c ten obraz” (Kurs III, wyklad VIII).

Trudno tu rozstrzygna'c, czy Zona uwaza eter za 'srodek trze'zwiacy, czy kojacy, nasenny. Do'swiadczenia Krasi'nskiego z zazywaniem eteru pochodza z okresu p'o'zniejszego.

co masz — zwrot bedacy kalka z fr. qu'as tu? w znaczeniu: co ci jest?

jagody — tu: policzki.

Typowo romantyczna sceneria: noc ksiezycowa w poblizu ko'sciola, godzina bliska p'olnocy, zjawia sie upi'or Dziewicy.

Fabrykant Niemiec jest dla hrabiego Henryka uosobieniem filisterstwa i prozaiczno'sci, bezduszno'sci i zmaterializowania. Jest to zarazem wyraz przekona'n samego Krasi'nskiego, dzielonych przez niego wraz z wieloma romantykami.

kilka tort — kilka tort'ow.

bo's… duzo go'sci sprosil — Maz przed spotkaniem z Dziewica sam zabiegal o to, aby chrzest wypadl okazale.

czokoladowe — czekoladowe.

z cyfra — z inicjalem.

chrzczony z wody — tzn. bezpo'srednio po urodzeniu przez kogo's z otoczenia, bez udzialu kaplana i liturgicznego obrzedu, przez pokropienie woda i wym'owienie formulki chrztu. Zabieg taki dopuszczany jest przez przepisy Ko'sciola katolickiego w przypadku, kiedy niemowle rodzi sie slabe i istnieje obawa, iz moze nie dozy'c do wla'sciwego obrzedu chrztu.

nie dostaje — brakuje mu czego's.

zle chwile — nudy — znany bohaterom romantycznym stan depresji, melancholii, zniechecenia, znuzenia, zwany przez Francuz'ow mal–du–si'ecle (choroba wieku). Kleiner w przypisie wylicza bohater'ow romantycznych, kt'orym znana byla ta dolegliwo's'c: Oberman E. P. de S'enancoura, Ren'e Chateaubrianda, Childe Harold Byrona, Lambro i Kordian Slowackiego. G. Sand pisala w zwiazku z Obermanem o cierpieniach moralnych, kt'ore dadza sie podzieli'c na trzy kategorie: „Primo — namietno's'c napotykajaca przeciwno'sci w swoim rozwoju, a wiec walka czlowieka z otaczajaca go rzeczywisto'scia. Secundo — 'swiadomo's'c wyzszych uzdolnie'n przy braku woli, kt'ora moglaby je uczyni'c przydatnymi. Tertio — 'swiadomo's'c miernych uzdolnie'n, 'swiadomo's'c jasna, oczywista, nieodparta, ujawniona. Te trzy kategorie cierpie'n moralnych mozna wyja'sni'c i zamkna'c w trzech imioniach: Werter, Ren'e, Oberman” (Eseje, Warszawa 1958, s. 32).

Kleiner wskazal, iz wprowadzenie tego dzikiego akompaniamentu towarzyszacego ukazaniu sie widma Dziewicy wiaze sie z wplywem romantycznej opery Karola Marii Webera Freisch"utz (Wolny strzelec), kt'ora poznal Krasi'nski juz w 1826 r.; wywierala ona p'o'zniej na niego silne wrazenie. W operze tej ukazywaniu sie „duch'ow, strach'ow, niedopyrz'ow” towarzyszy niespokojna muzyka.

Zona reaguje na upiora Dziewicy zgodnie z „natura” zjawiska. Zapach siarki wskazuje na piekielne pochodzenie zjawy, zapach grobowy plynie od jej stroju wzietego z „umarlych dziewic”. Kleiner zwraca uwage na fakt, ze takie jednoczesne a odmienne widzenie zjaw pozaziemskich przez dwie osoby wystepowalo juz niejednokrotnie w literaturze (np. u Szekspira w Hamlecie, u Goethego w balladzie Erlk"onig).

nie potwarzaj — czasownik od: potwarz; chodzi o rzucanie falszywych i obra'zliwych oskarze'n.

Aluzja do biblijnego podania o pochodzeniu czlowieka stworzonego z gliny oraz o uwiedzeniu pierwszej kobiety, Ewy, przez szatana ukrytego w postaci weza. Maz wypowiadajac te slowa nie zdaje sobie sprawy z tego, ze sam pada ofiara pokus szata'nskich upostaciowanych w Dziewicy.

wilia — w wigilie, poprzedniego dnia.

A. Jung podkre'sla wage tej sceny: „(…) zrozpaczona, porzucona matka blogoslawi go przed Bogiem na poete; ale blogoslawie'nstwo jest meka, ale blogoslawie'nstwo jest przekle'nstwem, kt'ore odtad jak duch zemsty nawiedza rodzine i pedzi Meza od upadku do upadku. (…) W ten spos'ob slynne powiedzenie Freiligratha, przez wielu rozumiane falszywie, ze poezja jest przekle'nstwem — zostalo wszechstronnie poetycko umotywowane i przewija sie przez cala sztuke. Poniewaz poezja ukazuje sie tu istotnie jako zycie dla 'smierci, cho'c zarazem jako 'smier'c za zycia” (s. 28).

towarzystwo — tu: (w dawnym znaczeniu) spolecze'nstwo.

d'zblem — zamiast: 'zd'zblem. Wyd. Libery i Sawrymowicza tlumaczy te forme wymowa poety.

U wiszaru — na urwisku, na nawislym cyplu g'ory.

zrzenice — 'zrenice, oczy; twarz Dziewicy przemienia sie w trupia czaszke z pustymi oczodolami.

Pod wplywem strachu i poczucia niemocy Maz odzyskuje jasno's'c spojrzenia, rozeznanie wlasnej sytuacji.

Od tej chwili „serce” hrabiego Henryka jest skazane na „pieklo”, tj. udreki piekielne; sygnaly tego przekle'nstwa rozsiane sa dalej po calym tek'scie.

Podobne pokusy przezywa Manfred Byrona, za nim za's Kordian Slowackiego, kiedy znajduja sie na szczytach alpejskich. Tu obraz urwiska skalnego polaczony zostal z obrazem wzburzonych balwan'ow. Scena ta jest jakby zapowiedzia innej, w kt'orej hrabia Henryk, stojac na odlamku baszty nad przepa'scia, w chwile przed skokiem m'owi o otchlani wieczno'sci.

A wiec scena chrztu i otrze'zwienia Meza z pokus szata'nskich odbywaja sie r'ownocze'snie.

Dramat ukladasz — problem uprawnie'n artysty do „poetyzowania” realnego zycia, do tworzenia literatury z cierpie'n innych ludzi, spleciony z zagadnieniem szczero'sci artysty, nurtowal Krasi'nskiego w tym okresie bardzo silnie. Glos odzywajacy sie „skadsi's” nazywa Maz glosem Szatana, jest to bowiem glos krytycyzmu i sceptycyzmu. Ten typ romantycznych rozterek Meza, kt'ore sa wyrazem rozterek wlasnych Krasi'nskiego, potraktowal Slowacki satyrycznie w Fantazym.

Imainuj — imaginuj (z fr. imaginer), wyobra'z sobie. Grupa glosek ge–, gi– w wyrazach pochodzenia obcego byla wymawiana czesto jako je–, ji–, i–, np. jeografia, jeneral.

jak'obiny — przeno'snie: rewolucjoni'sci. Nazwa pochodzi od klubu rewolucyjnego z czas'ow rewolucji francuskiej 1789 r., kt'orego czlonkowie zbierali sie w ko'sciele 'sw. Jakuba w Paryzu. W l. 1792–1794 objeli wladze i dzialali w duchu konsekwentnego rewolucjonizmu burzuazyjno–demokratycznego. Plotka, kt'ora powtarza Zona Doktora, wprowadza nowy element do dramatu. Ukazuje Meza juz nie tylko w jego sytuacji rodzinnej, ale i w spolecznej, przy czym czytelnik otrzymuje tu pierwsza informacje, w jakim wzajemnym stosunku pozostaje Maz i „jakobini” — rewolucjoni'sci.

Glosy oblakanych charakteryzuja okres zametu, „dezorganizacji”, epoke zblizajacej sie katastrofy. Kleiner zwraca uwage, ze „pomysl wydaje sie zblizony do powie'sci Lourdoueixa (wydanej bezimiennie w r. 1817) pt. Les Folies du si`ecle. (Szale'nstwa wieku) reprezentuja r'ozne postaci w szpitalu wariat'ow: bonapartysta, legitymista, fanatyk zgody, czlowiek uwazajacy siebie za „lud” i wobec tego za wladce”. Przypomina tez Kleiner, ze szpital wariat'ow zjawia sie jako motyw literacki juz w XVIII w. (np. w Do'swiadczy'nskim Krasickiego), ze Slowacki w Kordianie r'owniez wprowadzil podobna scene. Biograficzne 'zr'odlo inspiracji mogla stanowi'c wizyta Krasi'nskiego w szpitalu oblakanych w D"oblingu kolo Wiednia w lecie 1833 r.

przeklestwo — przekle'nstwo. W tek'scie dramatu czesto pojawia sie to slowo i jest ono znakiem oddzialywania na losy bohater'ow zlowrogiego fatum. Szale'nstwo Marii (przy czym okre'slenie jej przemiany jako szale'nstwa, obledu jest dyskusyjne) oraz p'o'zniejsze do'swiadczenia, kt'ore dotkna Orcia i samego Henryka sa prezentowane w aurze fatalizmu.

niestety — niestety — w poprzednich wyd. Bibl. Nar. „niestety”.

Wizje szalonego Boga, pomysl niezwykle 'smialy, zestawia Kleiner ze slowami wstepu do Irydiona: „Bogi i ludzie szaleja”. Tam jednak mowa o bogach starozytnego 'swiata. Tu wizja oszalalego Chrystusa utrzymana jest w stylu apokaliptycznym.

moze chcesz widzie'c syna — Maz stara sie „sprowadzi'c na ziemie” swoja zone, opetana poezja, przypominajac o roli spolecznej kobiety w rodzinie; nie przynosi to jednak pozadanego skutku.

zawiesil — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „za'swiecil”.

Cze's'c druga opatrzona byla w wyd. I i II nastepujacym epigrafem: „Du Gemisch von Koth und Feuer”. Faust, Goethe. (”Ty mieszanino blota i ognia”). Jest to cytat niedokladny. Faust w dramacie Goethego m'owi do Mefista: „Du Spottgeburt von Dreck und Feuer” (”Z ognia i gnoju ty pomiocie” — w przekl. F. Konopki). Kleiner opatruje epigraf uwaga: „Zastosowanie tych sl'ow do „mieszaniny” ziemsko'sci i anielstwa w Orciu jest do's'c dziwne”. Trzeba jednak przypomnie'c odpowiednie miejsce ze wstepu do Cze'sci I, gdzie mowa o poecie: „Kto ci dal zycie tak nikczemne, tak zwodnicze, ze potrafisz uda'c Aniola chwila, nim zagrza'zniesz w bloto”. Tu wiec slowa epigrafu odnosza sie r'owniez raczej do tego, co stanowi istote poety w og'ole, a bardziej zdaja sie dotyczy'c Meza, kt'ory daje sie porwa'c marzeniom o slawie, marzeniom „g'ornym”, w istocie za's prowadzacym do upadku. O wstepie do Cze'sci II pisze A. Jung: „Nic nie przewyzsza piekna drugiej uwertury, w kt'orej fatalny los dziecka d'zwieczy lirycznie, tak ze w finale moze by'c powiedziane: Poeta jest wszystkim i dlatego tez wcze'snie powraca w wszech'swiat” (”Der Dichter ist Alles, daher kehrt er auch fr"uh in das All zur"uck”)(s. 31).

lakoci — w wyd. I i II: „lakocie”.

poliszynel (z fr. polichinelle) — pajac, od wlos. pulcinella — kogucik. Jedna ze stalych postaci komicznych wloskiej komedii ludowej (commedia dell'arte).

W XIX w. cieszyla sie popularno'scia teoria F. Galla (1758–1828), wedlug kt'orej istnieje zwiazek miedzy ksztaltem ludzkiej czaszki a zdolno'sciami, cechami intelektualnymi czlowieka. Teoria ta, majaca charakter pseudonaukowy, nazywala sie frenologia.

Magnetyzer — czlowiek posiadajacy umiejetno's'c wprawiania ludzi w stan magnetyczny (hipnotyczny) zblizony do naturalnego snu. W wieku XIX stosowano „magnetyzowanie” Jako zabieg leczniczy.

uklac — dzi's poprawna forma: ulkekna'c.

Kleiner przypomina, ze jest to aluzja do pogladu, iz grzech Adama sprowadzil upadek calej natury.

Scena ta ma cechy wspomnienia z dzieci'nstwa Z. Krasi'nskiego, tak jak w og'ole w postaci Orcia dostrzec mozna duzy udzial stylizowanego pierwiastka autobiograficznego.

Modlitwa Orcia zwr'ocona do Marii jest wedlug A. Junga jeszcze jednym dowodem, ze to imie, umieszczone w dedykacji i noszone przez Zone, jest aluzja do symbolicznego sensu imienia Maria. „To aluzyjne imie jawi sie w swej uroczej wieloznaczno'sci niby rozpryskujaca sie w glebi sceny wspaniala raca. Por'ownaj tylko modlitwe Orcia na cmentarzu” (s. 26).

zawczoraj — przedwczoraj.

slabieje — wsp'olcz. slabnie.

ko's'ctnica — forma stworzona przez Krasi'nskiego; wla'sciwie: kostnica.

W kopii obja'snienie: „zakladajac rece do modlitwy”.

przeczuci'ow — forma dopelniacza l. mn. utworzona logicznie do formy rzeczownik'ow meskich, uzywana czesto jeszcze w XIX w.

mir — staroslowia'nskie, uzywane jeszcze w staropolszczy'znie slowo oznaczajace pok'oj, przymierze.

samowolna wiara — wiara wynikajaca z wlasnej woli, z wlasnego wyboru.

towarzystwo (z fr. soci'et'e) — spolecze'nstwo.

Cala scena miedzy Filozofem a Mezem wydaje sie sluzy'c charakterystyce poglad'ow Krasi'nskiego na pewne teorie filozoficzne 'owcze'snie rozpowszechnione. Autor Nie-Boskiej komedii uwazal mianowicie filozofie gloszaca postep spoleczny za wywodzaca sie od materialist'ow francuskich osiemnastowiecznych, kt'orych dzielem byla rewolucja francuska. W r. 1836 pisal do Gaszy'nskiego charakteryzujac poglady H. Heinego: „Henryk Heine jest to wyraz zgrzybialej filozofii, wpadajacej nazad w dzieci'nstwo, wracajacej do materializmu i lekkomy'slno'sci (…) Heine i cala jego szkola, chcac koniecznie co's nowego utworzy'c, nie pomiarkowali, ze do bardzo starych zasad sie cofaja, ze przedrewolucyjny materializm Helwecjusza i pan'ow dworskich, przebrawszy go tylko w mieszcza'nskie szaty, nazad stawiaja na nogach”(Listy Zygmunta Krasi'nskiego do Konstantego Gaszy'nskiego, Lw'ow 1882, s. 96). Dlatego tez poglady Filozofa — wyznawcy wyzwolenia kobiet (analogicznie do saintsimonist'ow) i Murzyn'ow (sprawa dyskutowana w Anglii w r. 1833), rzecznika odrodzenia ludzko'sci „przez krew” i zwolennika teorii rozwoju 'swiata przez kataklizmy — jako wywodzace sie z teorii materialistycznych, uwaza Maz za przestarzale, „spr'ochniale”. Wydaje sie, ze interpretacja Niemojewskiej-Gruszczy'nskiej, na kt'ora powoluje sie Kleiner, a kt'ora pogardliwe slowa Meza odnosi do calej ludzko'sci, nie do filozof'ow, jest niesluszna.

jedno — jedynie.

Interpretatorzy Nie-Boskiej komedii wcze'snie zwr'ocili uwage na pokrewie'nstwo tej sceny z dwoma dramatami nalezacymi do romantycznych dramat'ow filozoficznych czy — jak je nazwala G. Sand — metafizycznych: z Faustem Goethego i Manfredem Byrona. Kleiner w przypisie przypomina nazwiska badaczy, kt'orzy po'swiecili temu zagadnieniu osobne uwagi (W. M. Kozlowski, J. Kleiner, T. Sternal). Wypowiadal sie na ten temat r'owniez S. Treugutt. Okre'sliwszy bohatera Nie-Boskiej… jako bohatera faustycznego, wskazal, ze „w hrabim Henryku rysy bole'snie do'swiadczonego »meza wieku« sprzegniete zostaly z faustowskimi cechami poszukiwacza i sceptyka oraz z koncepcja tytana–Prometeusza” (Dwuglos w sprawie zako'nczenia Nie-Boskiej. Oprac. A. Witkowska. Sprawozd. z Prac Nauk. Wydz. Nauk Spol. PAN, 1961, z. 4. Kleiner za's w przypisie do wyd. Bibl. Nar. kladzie nacisk na zbiezno's'c tre'sci monologu Meza z monologami tytulowych bohater'ow dramat'ow Goethego i Byrona. Faust m'owi: „Przestudiowalem wszystkie fakultety / Ach, filozofie, medycyne, prawo / I w teologie tez, niestety, / Do dna samegom wgryzl sie praca krwawa — / I jak ten glupiec u madro'sci wr'ot / Stoje — i tyle wiem, com wiedzial wprz'od / (…) Obca mi zwatpie'n i skrupul'ow meka / (…) Lecz za to rado's'c wszelka mi wydarto” (Faust, cz. I, w. 355–361 i 370–372. Przel. F. Konopka, Warszawa 1962, s. 71). Manfred za's: „Wiedza jest meka; bo im wiecej wiemy, / Bardziej czujemy te nieszczesna prawde, / ze drzewo zycia nie jest drzewem wiedzy. / Jam filozofia zbadal, jam przeniknal / 'Zr'odla madro'sci i cud'ow tej ziemi. / (…) Nic mie nie trwozy, czuje w sobie tylko / Przeklety ciezar nieznania boja'zni; / Nic mie nie neci, zadza ni nadzieja, / Ni zwodny urok czego bad'z na 'swiecie” (Manfred. Przel. J. Paszkowski, akt I, w. 12–16, 27–30). Kleiner widzi tez podobie'nstwo tej sceny Nie-Boskiej komedii do scenerii w akcie II w dramacie Byrona (dolina w Alpach). Trzeba jednak sprostowa'c informacje, jakoby w scenie tej Manfredowi ukazywal sie orzel. Orzel przelatuje w scenie 2 aktu I, kiedy Manfred stoi na skalach Jungfrau i patrzy w przepa's'c (por. przypis w Cze'sci I do sl'ow Meza ”rozkosz otchlani mnie porywa”).

Mefisto — od imienia szatana: Mefistofeles, spopularyzowanego przez Fausta Goethego. Pochodzenie tego imienia nie jest zupelnie jasne. Jedna interpretacja laczy te nazwe z grec. Mephostophiles — nie lubiacy 'swiatla (duch ciemno'sci); druga z hebr. Mefir — niszczyciel, Tofel — klamca, lub Mephistoph — burzyciel dobrego. Tu Mefisto wystepuje jako klamca przypisujacy sobie slowa wypowiedziane przez Aniola Str'oza.

Dla Krasi'nskiego pozostawanie pod wplywem szatana wiaze sie z brnieciem w klamstwo — z niemozno'scia rozpoznania prawdy, co w ujeciu autora (zar'owno w Nie-Boskiej komedii, jak w Irydionie) stanowi rodzaj tragicznego uwiklania duszy bohatera i jest zwiazane z dzialaniem Fatum.

brzuchomowca — czlowiek posiadajacy umiejetno's'c m'owienia bez poruszania ustami, przy czym glos wydaje sie pochodzi'c od innej osoby.

kopersztych (z niem. Kupferstich) — miedzioryt.

na ziemie — tak w wyd. III. W wydaniu jubileuszowym Dziel pod red. J. Czubka i w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „o ziemie”.

wzrokiem weza grzechotnika — Waz grzechotnik nalezy do rzedu wez'ow jadowitych, kt'ore poluja czekajac na zdobycz z dlugotrwala cierpliwo'scia. Poniewaz weze nie posiadaja ruchomych powiek, wytworzyl sie poglad, ze nieruchomy wzrok weza oczekujacego na zdobycz ma wla'sciwo'sci obezwladniajace ofiare.

zaguba — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „zguba”.

Matko naturo — w swej polemice z Luckim (por. przypis dotyczacy Edenu w cz.I dramatu) Niemojewska-Gruszczy'nska uwaza te slowa za realizacje zapowiedzi szata'nskiej z Cze'sci I — kuszenie Meza obrazem spr'ochnialego Edenu, czyli natury martwej. „Na pytajace jakby spojrzenie Meza, obojetno'scia odpowiedziala matka Natura. Maz zegna ja, idzie miedzy ludzi, odtad bedzie szukal natchnie'n czlowieczych, czlowieka, nie nature na'sladowal bedzie. Czemuz ostatnie tchnienie natury wsp'oldzialalo tak solidarnie z wezwaniem orla? Czemuz Maz nie odczuwa plynacego z przyrody wznioslego pradu milo'sci braterskiej (…) Czlowiekowi wodzonemu na pokuszenie szatan nie pozwoli „w pieknym przyrodzeniu czyta'c”. Pomiedzy nim i natura stanie wywleczona ze sklep'ow szata'nskich dekoracja Edenu. Odgrodzi go od 'zr'odla wyzszych natchnie'n” („Ruch Literacki” 1927, s. 135).

panu — w wyd. I, II i III: „panie”. Czubek obja'snia, ze w kopii pierwsza wersje: „panu” poprawiono na: „panie”, skad blad przeszedl do edycji drukowanych. Skazony tekst poprawil Tarnowski, za nim Czubek i nastepne wydania.

bialka — zar'owno kopia, jak wyd. I i II maja: „bialko”. Wyd. III wprowadzilo tu poprawke na l. mn. Kleiner przyjmuje te wersje wbrew Czubkowi, kt'ory poszedl za rekopisem. Wydaje sie, ze obie formy sa prawidlowe. Tekst niniejszy przyjmuje wersje wyd. III i Kleinera.

przepsula — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „popsula”.

katalepsja (z grec.) — w medycynie: odretwienie calego lub cze'sci ciala; wystepuje przy histerii, w letargu, stanach hipnotycznych, przy niekt'orych chorobach psychicznych.

Dezorganizacja nie moze sie zreorganizowa'c — w korespondencji Krasi'nski czesto stosowal te formule zar'owno do stanu wlasnego zdrowia, jak do wsp'olczesnego mu stanu stosunk'ow spolecznych.

katarakta — zmetnienie soczewki ocznej, kt'ore mozna usuna'c droga operacyjna.

amaurosis — w kopii, w wyd. I, II i III mylnie: „amavrosis”, poprawione przez Czubka.

Milczmy raczej — B'og sie z modlitw, Szatan z przeklestw 'smieje — zdanie to, majace forme pelnego goryczy aforyzmu, stanowi 'swiadectwo zagubienia duchowego hrabiego Henryka, pozostajacego miedzy tym, co boskie, a tym, co szata'nskie. Ma on nie do ko'nca jasne przeczucia obu tych sfer.

konsyliarz (z lac. consiliarius — doradca) — dawna nazwa lekarza.

jawu — jawy.

oczewi'scie — wsp'olcz. oczywi'scie.

Cerasi laurei dwa grana — dwa grany kropli laurowych; gran — dawna jednostka wagi aptekarskiej, ok. 1/16 grama (62 miligramy). Znany dawniej 'srodek leczniczy o dzialaniu uspokajajacym.

W tek'scie Krasi'nskiego: dobra noc. Dzi's poprawna jest pisownia laczna.

co to sie ma znaczy'c — w wyd. Czubka i poprzednich Bibl. Nar.: „co to ma sie znaczy'c”.

Kleiner zwraca uwage, ze Maz „odczuwa jaki's fatalizm w swym losie”. Podobnie bowiem wyczuwal zblizanie sie fatalnego przelomowego momentu w Cze'sci I, kiedy postanowil porzuci'c Zone, aby p'oj's'c za widmem Dziewicy: „Nadeszla godzina — nic jej nie odwlecze”.

Cze's'c trzecia opatrzona byla w wyd. I i II oraz w rekopi'smiennej kopii nastepujacym epigrafem: „Il fut administr'e, parce que le niais demandait un pr^etre, puis pendu `a la satisfaction g'en'erale etc. etc.” — Rapport du citoyen Caillot, commissaire de la sixi'eme chambre [w kopii: section] an III, 5 prairial (”Opatrzony zostal sakramentami, poniewaz, dure'n, zazadal ksiedza, p'o'zniej powieszony ku og'olnemu zadowoleniu”. — Raport obywatela Caillota, komisarza izby sz'ostej, roku III [tj. trzeciego roku ery rewolucyjnej, liczonej od 22 wrze'snia 1792, a wiec r. 1795] piatego prairiala [tj. 22 maja — prairial, czyli miesiac lak, byl dziewiatym miesiacem w kalendarzu rewolucyjnym]). By'c moze chodzi tu o kt'ory's z raport'ow F. M. Cailleux (1761—1796), czlonka klubu jakobin'ow, kt'ory, mianowany oficerem municypalnym, byl straznikiem rodziny kr'olewskiej w czasie jej pobytu w wiezieniu w Tempie.

do pie'sni — wystepuje tu nieznany (anonimowy) autor, kt'oremu jednak nie dane jest, jak dawnym 'sredniowiecznym 'spiewakom, opiewa'c wznioslej, rycerskiej i bohaterskiej przeszlo'sci, lecz tera'zniejszo's'c skarlala i nedzna.

pi'ory — pi'orami.

bo krwi duzo — wystepuje tu poglad, ze rozw'oj 'swiata, kt'ory „dazy ku swoim celom”, odbywa sie poprzez krew.

wzg'orz'ow — wzg'orz.

tysiac'ow — tysiecy.

rozczuchranymi — rozczochranymi.

stempel — pret metalowy do czyszczenia i nabijania strzelb dawnego typu, ladowanych od ko'nca lufy. Z wymienionych tu narzedzi pracy, kt'ore w rekach zrewolucjonizowanego tlumu zamienily sie w bro'n, rozpozna'c mozna „sklad socjalny” rewolucjonist'ow. Sa tu wiec kowale, stolarze czy cie'sle, szewcy, rze'znicy, za's wla'sciciel stempla — to by'c moze dworski strzelec.

wisznie — wi'snie.

chlopie male… — scena ta, czy raczej obrazek zaledwie, byla przez badaczy interpretowana metaforycznie — szydlo w reku dziecka ma za chwile przebi'c wi'snie, by rozlal sie jej krwistoczerwony sok. W ten spos'ob (ale w dalszych scenach r'owniez na inne sposoby) Krasi'nski pokazuje, ze w obozie rewolucji nawet dzieci „bawia sie” zabijaniem. Ryciny z okresu rewolucji francuskiej 1789 r. ukazywaly np. dzieci „igrajace” odcieta glowa zgilotynowanej ofiary rewolucji.

muszkuly — muskuly.

precz z sercem, z przesadami — Juliusz Kleiner zwraca uwage, ze zestawienie tu „serca” i „przesad'ow” wskazuje na siegniecie do hasel rewolucji francuskiej, kt'ora walczyla z przesadami, jako nieopartymi na rozumie, rozum za's odrzucal postawe uczuciowa, „serce”.

wladzca — wladca.

Ukazanie postaci przyw'odcy rewolucji we wstepie do Cze'sci III jako m'owcy na zaimprowizowanej ad hoc trybunie przemawiajacego do tlumu, a wiec jak gdyby od razu we wla'sciwej mu akcji, jest zabiegiem interesujacym i moze by'c odczytane jako wskaz'owka dla inscenizatora. Dokladny opis wygladu i gestykulacji Pankracego ukazuje go jako wprawnego przyw'odce ludu — demagoga. Posta'c Pankracego przyciagala uwage wszystkich badaczy Nie-Boskiej komedii, kt'orzy szukali dla wodza rewolucji pierwowzoru. We Wstepie do Nie-Boskiej komedii w wyd. Bibl. Nar. pisze Kleiner, ze Pankracy, „odarty z uroku poetyckiego, jest kontrastem bezwzglednym Henryka. Tamten jest wyobra'znia bez serca, on rozumem bez serca (…) Tamten musi by'c malarsko piekny — on jest posagowo brzydki”. Dalej pisze Kleiner, iz Pankracy ma „co's z psychiki Napoleona. I jest, jak Napoleon wobec monarch'ow, czlowiekiem bez przodk'ow, bez wykwintno'sci rasowej, ale czujacym, ze w nim skupila sie wola zbiorowa” (s. XXXV). Podobnego zestawienia dokonal w polowie XIX w. krytyk „mlodoniemiecki”, cytowany juz A. Jung: „Stary, dumny, upudrowany arystokratyzm, kt'ory swoja sklonno's'c do uzycia, poetyczne zamilowania i esprit datuje od czas'ow Ludwika XIV, zostaje przeniesiony z Paryza do Warszawy i do swoich zamk'ow; demokratyzm, kt'ory przenika do szkoly wojskowej w Brienne, zapala prometejska zagiew swej slawy od tulo'nskich lont'ow, zostaje przeniesiony na rekach wiwatujacego ludu i osadzony na tronie; kr'otko m'owiac: Maz i Pankracy, szlachta i Napoleon musza ulec (…)” (s. 30). Nadanie przyw'odcy rewolucji imienia „znaczacego” (Pankracy — z gr.: Wszechwladca) jest jeszcze jednym sposobem charakteryzowania bohatera.

Obywatelu przechrzto — od czasu rewolucji francuskiej forma obywatel (w miejsce dawnego „pan”) weszla w sklad slownika demokratycznego; przechrzta — nazwa nadawana Zydom, kt'orzy zmienili wyznanie z judaizmu na chrze'scija'nstwo.

ssajmy — ssijmy.

Talmud (z hebr.: nauczanie) — jedna z najwazniejszych ksiag religijnych zydowskich, kt'ora powstawala w ciagu kilku wiek'ow z uzupelnie'n, obja'snie'n, komentarzy do Starego Testamentu, r'oznego rodzaju przepis'ow itp. W w. XVIII i XIX w zwiazku z dyskusja nad emancypacja intelektualna i obywatelska Zyd'ow powstala obfita literatura, kt'ora przedstawiala czesto Talmud jako 'zr'odlo zydowskiego szowinizmu, obskurantyzmu i innych ujemnych cech ortodoksyjnych sekt religijnych. W literaturze polskiej problem ten podjal m.in. J. U. Niemcewicz, kt'orego powie's'c Lejbe i Siora (1821) zawierala obrazy ujemnego wplywu Talmudu na spolecze'nstwo zydowskie w Polsce. Znajdujemy tam wypowiadane przez przedstawicieli obskurant'ow zydowskich podobne okre'slenia, jakich w Nie-Boskiej komedii uzywa Przechrzta (por. np. „(…) te skarby najpierwszej madro'sci naszej, owe to Talmudy, owe komentarze nad nimi, owe to kabalistyczne i mistyczne ksiegi, slowem te wszystkie 'zr'odla mistycznej rozkoszy”).

niepi'smiennych — nieznajacych 'swietego Pisma, tj. Talmudu.

Kajfasz — wedlug Ewangelii arcykaplan zydowski, kt'ory wydal wyrok skazujacy na 'smier'c Chrystusa.

zmii — dzi's popr.: zmiji.

w imieniu Wolno'sci — haslo przejete z rewolucji francuskiej, kt'ora glosila Wolno's'c, R'owno's'c, Braterstwo (Libert'e, Egalit'e, Fraternit'e).

Ten, kt'ory my'sli i czuje — mowa o Pankacym; Leonard jest przedstawiony jako zapaleniec za'slepiony w stosunku do swego wodza, kt'oremu przypisuje nie tylko najwyzsze mozliwo'sci intelektualne, ale i uczuciowe.

CH'OR PRZECHRZT'OW — Wprowadzenie przez Krasi'nskiego do Nie-Boskiej komedii watku zlowrogiego spisku przechrzt'ow stanowi wyrazisty znak antysemityzmu autora. Grupa przechrzt'ow charakteryzowana jest w utworze poprzez totalny nihilizm: obludnie i zdradziecko przylaczaja sie oni do rewolucjonist'ow po to jedynie, by ich rekami zrealizowa'c sw'oj jedyny cel, tj. obalenie bronionego juz tylko przez szlachte Ko'sciola oraz ustanowienie na gruzach 'swiata potegi Izraela. Mickiewicz w swych wykladach paryskich m'owiac o Nie-Boskiej komedii na og'ol pochlebnie, wyrazil jednak sad, ze we fragmentach dotyczacych Izraelit'ow Krasi'nski dopu'scil sie „wystepku narodowego”. W okresie Wiosny Lud'ow Krasi'nski doszedl do wniosku, ze r'owniez sam Mickiewicz jest Zydem (ze wzgledu na matke) oraz pozostaje pod wplywem Zyd'ow (ze wzgledu na zone „przechrzcianke”). Mialo to jego zdaniem dyskredytowa'c poglady poety. O tym, ze poglady Krasi'nskiego mozna okre'sli'c jako antysemickie decyduje to, ze dawal on wyraz swemu przekonaniu (r'owniez w korespondencji prywatnej), ze „Zyd zawsze pozostaje Zydem”, a chrzest nie jest w stanie zmieni'c jego natury: to czyni jego antyjudaizm rasowym. 'Zr'odel antysemityzmu Krasi'nskiego nalezy szuka'c w jego 'srodowisku i wychowaniu. Wazna persona byl tu jego nauczyciel, Luigi Chiarini, profesor jezyk'ow orientalnych i historii Ko'sciola na Uniwersytecie Warszawskim, wystepujacy w roli eksperta od judaizmu w komitecie na rzecz reformy Zyd'ow dzialajacym w Kr'olestwie Polskim. W swych dzielach, krytykowanych juz przez wsp'olczesnych za szerzenie nieuzasadnionych, obra'zliwych i szkodliwych sad'ow, Chiarini przekonywal, ze istnieje antychrze'scija'nski spisek neofit'ow. Z uporczywa zawzieto'scia zwalczal Talmud, szerzacy jego zdaniem fanatyzm, nietolerancje i despotyzm religijny zagrazajacy calemu 'swiatu; ksiega ta zachecala tez jego zdaniem do mord'ow rytualnych. Chiarini uwazal, ze Zyd'ow nalezy cho'cby gwaltem oderwa'c od Talmudu, znie's'c Kahaly, a przechrzczonym do trzeciego pokolenia zakaza'c malze'nstw miedzy soba (podobne watki mozna zreszta znale'z'c np. u Niemcewicza, por. przypis redaktorski do slowa Talmud w tym wydaniu). Chiarini byl inspiratorem ojca Zygmunta Krasi'nskiego, generala Wincentego, jako autora francuskojezycznej broszury z 1818 r. Uwagi o Zydach, w kt'orej autor dal wyraz swej nienawi'sci do frankist'ow (grupy Zyd'ow, kt'orzy, idac za nauka Jakuba Franka, przeszli na chrze'scija'nstwo). W pojeciu generala stanowili oni tajemnicza i niebezpieczna sekte zydowska (Zyd'ow wystepujacych w przebraniu chrze'scijan), kt'orej istotnym celem bylo opanowanie stanowisk dajacych wladze w kraju (w podobny spos'ob Chiarini charakteryzowal marran'ow, Zyd'ow hiszpa'nskich w 'sredniowieczu zmuszonych do przej'scia na katolicyzm, co jednak nie ustrzeglo ich przed podejrzeniami o nieszczero's'c konwersji oraz prze'sladowaniami inkwizycji). Ojciec byl jedna z najwazniejszych os'ob w zyciu Zygmunta Krasi'nskiego i jego zdanie z pewno'scia zawazylo na pogladach poety w wielu najistotniejszych kwestiach. Przechrzty w Nie-Boskiej komedii „ssa” Talmud niby matczyna pier's, czerpiac z tej ksiegi nadzieje na wlasne wywyzszenie i ponizenie wszystkich innych: szlachty, czcicieli krzyza i rewolucjonist'ow. Krasi'nski kreuje w swym dramacie wizje dziej'ow podobna do tej, jaka przynosza nieslawne Protokoly Medrc'ow Syjonu, tekst znacznie przeciez p'o'zniejszy. Na owa zadziwiajaca analogie wskazywal w krytycznym wydaniu tego paszkwilu Janusz Tazbir (J. Tazbir „Protokoly Medrc'ow Syjonu”: autentyk czy falsyfikat, Warszawa 1992), wykazujac przy tym, ze Nie-Boska… nalezy do do szeregu tekst'ow przygotowujacych pojawienie sie Protokol'ow…, obok np. powie'sci Dumasa J'ozef Balsamo, czy Biarritz Hermana Goedsche. Nie-Boska komedie wiaze z Protokolami… nie tylko og'olne prze'swiadczenie o 'swiatowym spisku Zyd'ow, ale takze niekt'ore konkretne metaforyczne obrazy, np. przedstawienie zwiazku Zyd'ow jako weza oplatajacego 'swiat. Na temat powyzszych kwestii por. tez teksty: M. Janion, Do Europy tak, ale razem z naszymi umarlymi, Warszawa 2000, s. 69 i n. oraz: Tejze, Mit zalozycielski polskiego antysemityzmu, [w:] Spolecze'nstwa europejskie i Holokaust, Poszerzona dokumentacja konferencji w Zydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie 30 wrze'snia 2004 z okazji 75. urodzin Feliksa Tycha, wydana przez Fundacje im. Friedricha Egberta w Polsce, Warszawa 2004, s. 11–48.

servile imitatorum pecus (lac.) — niewolnicza trzoda na'sladowc'ow. Jest to parafraza z Horacego Epistolarum liber 19: O imitatores, servum pecus! (O na'sladowcy, trzodo niewolnicza!). W rekopisie, wyd. I i nast. az do wyd. T. Piniego miejsce to bylo skazone bledem (znieksztalcono pierwsze slowo uzytego zwrotu, odczytujac je jako fervide (lac.) — zapalony, gorliwy, zagorzaly).

'Sw. Tr'ojca — Okopy 'Swietej Tr'ojcy, warownia obronna na Podolu, zalozona na polecenie Jana III Sobieskiego w zwiazku z walkami z Turcja. S. Skwarczy'nska w artykule U 'zr'odla nowatorskiego tematu „Nie-Boskiej komedii” (Zygmunt Krasi'nski. W stulecie 'smierci, Warszawa 1960, s. 7–31) zajela sie szczeg'olowo interpretacja motyw'ow wyboru przez Krasi'nskiego tego wla'snie zamku jako miejsca rozstrzygajacej walki miedzy obozem arystokracji i demokracji. Nie chodzi tu mianowicie o symboliczna nazwe, jak sugeruje przypis w wyd. Libery i Sawrymowicza, nie jest to tez wprost odbicie wspomnie'n z podr'ozy Zygmunta na Podole w r. 1825, kiedy ogladal dawna warownie. Wyb'or taki ma wg Skwarczy'nskiej uzasadnienie w checi „rehabilitacji nazwiska”, w Okopach 'Sw. Tr'ojcy bowiem „rozegral sie fragment konfederacji barskiej, w kt'orej czolowa role odegrali przedstawiciele rodu poety”, a z okolicami „Okop'ow 'Sw. Tr'ojcy byli Krasi'nscy zwiazani zar'owno przez niedaleki Kamieniec Podolski, rezydencje biskupa Krasi'nskiego, jak przez aktualnie bedacy w ich posiadaniu majatek Dunajowce”. Wazniejszym jednak motywem zgromadzenia przedstawicieli europejskiej arystokracji rodu i pieniadza w murach zameczku wla'snie na wschodnim kra'ncu Europy jest wedlug Skwarczy'nskiej fakt, ze „rewolucja, kt'ora ukazuje Nie-Boska komedia, to ta rewolucja powszechna, kt'orej plan nakre'slil karbonaryzm” (czyli weglarstwo, tajna europejska organizacja rewolucyjna z pierwszej polowy XIX w., dazaca do obalenia rzad'ow absolutnych i utworzenia miedzynarodowej republiki demokratycznej); ona to „zapedzila na wschodnie ziemie dawnej Polski” „uciekajacych przed zaglada przedstawicieli obalonych rewolucyjnie spolecze'nstw”.

W wyd. Bibl. Narod. kwestia ta jest przypisana Przechrzcie, co stanowi oczywisty blad, nie tylko ze wzgledu na tre's'c wypowiedzi, ale cho'cby i dlatego, ze posta'c ta juz opu'scila scene.

Majatek hr. Henryka znajdowal sie w poblizu Okop'ow 'Sw. Tr'ojcy. Komentatorzy Nie-Boskiej komedii przypominali, ze majatek Krasi'nskich, Dunajowce, oddalony byl od Okop'ow o osiem mil.

Pankracy opiera sw'oj plan przeciagniecia hr. Henryka na strone rewolucjonist'ow na mozliwo'sci oddzialania na poetycka wyobra'znie arystokraty. P'o'zniej w rozmowie ze swym antagonista bystro spostrzeze: „trafilem do nerwu poezji”.

'swiat na podobie'nstwo swoje — w poprzednich wyd. Bibl. Nar. brak tych sl'ow.

Monolog Pankracego ukazuje przyw'odce rewolucji jako czlowieka pelnego watpliwo'sci.

czapka czerwona wolno'sci — tzw. czpaka frygijska, noszona w czasie rewolucji francuskiej przez jakobin'ow; z czasem stala sie symbolem daze'n wolno'sciowych lub wprost rewolucji.

oprowadze cie — poprawka wprowadzona przez Czubka za rekopisem. W poprzednich wyd.: „odprowadze”.

Jak zauwaza Kleiner, jest to „parodia ta'nc'ow rewolucyjnych dokola drzewa wolno'sci”. Zestawienia tych element'ow, kt'ore przejal Krasi'nski z rewolucji francuskiej dla stworzenia obrazu obozu rewolucyjnego w swoim dramacie, dokonal S. Dobrzycki w studium o Nie-Boskiej komedii. W polskiej tradycji z okresu insurekcji warszawskiej znane sa spolonizowane wersje pie'sni i ta'nc'ow rewolucyjnych, wzorowane na francuskich (por. Karmaniol: „Na ruinach tyran'ow / Moznowladc'ow i pan'ow, / Fanatyzmu i zbrodni / Skaczcie, ludzie swobodni”, J. Kott, Poezja polskiego O'swiecenia. Antologia, Warszawa 1954, s. 371).

Zwiazek wypowiedzi Dziewczyny z rozmowa, jaka przeprowadzil Krasi'nski w karczmie w Ferney na temat rewolucji w Lyonie ze sluzaca, odnotowal juz J. Kallenbach w monografii Zygmunt Krasi'nski…, Lw'ow 1904. Relacja z tej rozmowy zawarta jest w li'scie do Reeve'a (Correspondance, t. I, s. 378–381).

Je'sli kto — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „Je'sli kto's”.

Wielka rewolucja francuska wprowadzila nazwe klub'ow dla ugrupowa'n politycznych (np. klub jakobin'ow). W czasie powstania listopadowego dzialal klub patriotyczny. Tu Krasi'nski wprowadzil nazwe klub'ow dla zawodowych ugrupowa'n rewolucjonist'ow.

strzyzac — strzygac.

„Lokajstwo” wycisnelo pietno zawodowe na czlonkach klubu. Posluguja sie oni frazeologia dawnych pan'ow, przeciw kt'orym wystepuja (tytul Prezesa, „droga honoru”); oburza sie na to nieco dalej hr. Henryk.

wszetecze'nstwa — w drukach: „wszeteczno'sci”, poprawione przez Czubka na podstawie rekopisu.

szlachtuz (z niem. Schlachthaus) — rze'znia.

felcech (z niem. Feldzeichen) — pas uko'sny od ramienia do biodra, sluzacy do zawieszania broni siecznej.

S. Skwarczy'nska w osobie Bianchettiego widzi jeden z dowod'ow, ze obraz rewolucji w Nie-Boskiej… wzorowany byl na planie karbonarskiej rewolucji powszechnej. Nazwisko Bianchetti powstalo z polaczenia nazwiska Filippo Michele Bounarrotti, jednego z najwybitniejszych wloskich rewolucjonist'ow zwiazanych z karbonaryzmem, oraz Louis–Auguste Blanqui, francuskiego rewolucjonisty, kt'ory, powiazany z organizacjami rewolucyjnymi w wojsku, otrzymal stopie'n generala przyszlej rewolucji. Nazwa kondotiera (wl. condottiere — najemnik) mianowano pierwotnie we Wloszech oplacanego zoldem dow'odce wojsk najemnych, z czasem nazwa przeszla na dow'odc'ow wojsk najemnych nie tylko we Wloszech, nastepnie byla uzywana w sensie przeno'snym dla okre'slenia czlowieka gotowego sluzy'c kazdej sprawie, je'sli przynosila ona zysk osobisty. Bianchetti jest przyw'odca armii rewolucyjnej jako fachowiec, co nie oznacza, przynajmniej w oczach hr. Henryka, ze jest on ideowo zwiazany z obozem rewolucji. Stad dalsze jego ostrzezenie, ze z takich wla'snie ludzi wyro'snie nowa arystokracja. Kleiner przypomina w przypisie, ze kondotierzy we Wloszech „dochodzili nawet do wladzy ksiazecej”.

bastiony (z fr.) — narozne umocnienia wal'ow fortecznych, wieze fortyfikacyjne.

Tysiac tysiecy kr'ol'ow — rewolucyjne przekle'nstwo, w kt'orym w miejsce „diabl'ow” wystepuja „kr'olowie”.

S. Skwarczy'nska pisze w zwiazku z ta scena: „(…) my'sl o kondotierstwie, o geniuszu, z kt'orego poczyna sie wszelka arystokracja — m'ogl zaszczepi'c Krasi'nskiemu Napoleon, niegdy's general wojsk rewolucyjnej Francji, a potem cesarz, ten, kt'ory rewolucje zdradzil” (s. 28).

W tym, ze przedstawiciel klasy robotniczej, wyzyskiwanej przez kupc'ow i fabrykant'ow, jest rzemie'slnikiem fabryki jedwabiu, mozna dopatrzy'c sie echa wrazenia, jakie na Krasi'nskim wywarly rozruchy tkaczy lyo'nskich.

pokrwawa — krwawy odblask; jest to neologizm utworzony przez Krasi'nskiego analogicznie do formy „po'swiata”.

Wyd. Libery i Sawrymowicza sugeruje w przypisie, ze zarzut hr. Henryka skierowany jest rzekomo do obozu rewolucyjnego, jako odpowiedzialnego za 'smier'c robotnika, kt'ory przeciez jednak zginal jako ofiara wyzysku kapitalistycznego. Podobnie Kleiner uwaza, ze „Henryk nieslusznie wysnuwa ze 'smierci robotnika zarzuty przeciw partii Pankracego”. Wydaje sie jednak, ze Henrykowi chodzi o to, iz cierpienia fizycznego i 'smierci rewolucja nie jest w stanie odsuna'c od ludzko'sci, ze zatem obietnice „doskonalo'sci i szcze'scia rodu ludzkiego” sa oszustwem.

promie'nmi — promieniami.

Brak „juz” w poprzednich wyd. Bibl. Nar.

raz jeszcze — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „jeszcze raz”.

lito'sci, lito'sci — w poprzednich wyd. Bibl. Nar. nie ma powt'orzenia: „lito'sci”.

Wyd. Libery i Sawrymowicza wyja'snia, ze mowa tu o sluzbie magnackej, zwanej kozakami. Moze to jednak by'c mowa o karze wymierzonej rekrutowi przez oddzial wojskowy Kozak'ow za jakie's przestepstwo przeciw regulaminowi. Powyzej bowiem Glos Jeden jako jeden ze sposob'ow dreczenia Pana wymienia „p'oj'scie w rekruty”. Dluga sluzba w wojsku carskim obowiazujaca chlop'ow byla jednym z jaskrawych przyklad'ow krzywdy spolecznej.

Kleiner przypuszcza, ze okre'slenie Pana jako upiora moze by'c reminiscencja drugiej cze'sci Dziad'ow Mickiewicza, gdzie wystepuje widmo zlego pana, nazwane przez Gu'slarza upiorem.

Ironiczna gra sl'ow o „wzniesieniu” pan'ow w chwili wieszania ich na szubienicy znana byla od czasu wyrok'ow w okresie insurekcji warszawskiej (por. np. „Bedzie wywyzszon nieco od ziemi”, Do zdrajc'ow wywieszanych i zyjacych, J. Kott, Poezja polskiego O'swiecenia…, s. 378).

Jest to wyra'zna aluzja do pomysl'ow saintsimonist'ow, kt'orzy zwlaszcza w latach 1830–1832 postulowali stworzenie nowej doktryny religijnej, „nowej wiary religijnej”. (Tytul wykladu szesnastego Doktryny Saint–Simona jego uczni'ow, A. Bazarda i B. Enfantina, Warszawa 1961, z 29 VII 1829 brzmial: List o trudno'sciach, jakie stoja dzisiaj na zawadzie przyjeciu nowej wiary religijnej). Henryk stwierdza, iz tego wla'snie zadal: zobaczy'c kaplana nowej wiary. Nieobcy musial mu by'c poglad saintsimonist'ow, ze „misja poety, podobnie jak misja kaplana, polegala zawsze na tym, by porywa'c masy ku realizowaniu przyszlo'sci, kt'ora jeden z nich opiewal, a drugi glosil (…) przyszlo's'c polaczy obie te funkcje w jedna” (s. 502). W pojeciu wiec hr. Henryka musial by'c Leonard jako kaplan–poeta szczeg'olnie interesujacy.

kapitele (z lac. caput: glowa) — glowice kolumn.

'cwiertowane — 'cwiartowane.

floresy (z lac. flores: kwiaty) — ozdoby, ornamenty przedstawiajace galazki, lodygi i kwiaty.

zamignela — mignela.

z cieniu — z cienia.

arkada (z lac. arcus — luk) — sklepienie lukowe w architekturze.

az wreszcie — poprawka wprowadzona przez Piniego i Czubka na podstawie rekopisu. W wyd. I, II i III: „raz wreszcie”. Kleiner przypuszcza, ze Krasi'nski m'ogl slysze'c o projekcie Saint–Simona z czas'ow rewolucji, aby zburzy'c katedre Notre–Dame w Paryzu.

natchniety — natchniony.

Hr. Henryk dostrzega w obozie rewolucyjnym juz druga grupe przyszlej nowej arystokracji. Poza dow'odztwem wojskowym moze ja utworzy'c grupa kaplan'ow.

o rozkoszo — o rozkoszy.

Scena ta interpretowana jest przez Kleinera jako nawiazanie do pomysl'ow obrzedowych „nowej religii” lansowanych przez ucznia Saint–Simona, Enfantina, kt'ory glosil „prawo oddzialywania zar'owno moralnego, jak zmyslowego” przez zwierzchnicza „pare kapla'nska” na wiernych. Kleiner powoluje sie tez na „znamienny artykul o parze kapla'nskiej, znajacej i urok skromno'sci, i urok rozkoszy”, ogloszony przez redaktora „Globe'u”, Michala Chevalier, 19 II 1832.

zyjacemu Bogu — Kleiner przypomina, ze jest to powt'orzenie frazeologii saintsimonistycznej, w kt'orej czesto uzywalo sie nazwy Dieu vivant — Bog zyjacy.

za mna — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „ze mna”. Posluzenie sie przez Leonarda zwrotem „za mna” potwierdza jego przodownicza role w obozie rewolucji.

S. Skwarczy'nska w tej formule „'swiecenia” dopatruje sie stylizacji na obrzedy wtajemnicze'n karbonarskich. Motywy karbonarskie wedlug niej widoczne sa w calej tej scenie.

Kleiner stwierdza, ze Henryk „odczuwa wszystko to, co widzi, niby przez sen dreczacy”.

Juz Kleiner w przypisie do tej sceny wtracil nawiasowo uwage, ze orgiastyczny charakter naboze'nstwa nasuwa „my'sl o „sabatach” czarownic pod przewodnictwem szatana jako „mistrza Leonarda””. Uznal jednak te scene za parodie saintsimonistycznych naboze'nstw, jakie mialy sie odbywa'c w przyszlo'sci. W. Kubacki natomiast uznal te scene za rozstrzygajaca dla interpretacji calo'sci dramatu Krasi'nskiego. Pisze on, ze „Krasi'nski 'swiadomie wystylizowal ten ustep na jaki's rewolucyjny „sabat”. Po przeprowadzeniu analizy pisze dalej Kubacki, ze „w scenie z Leonardem mamy ukryta paralele: rewolucja — sabat, ruch spoleczny — natchnienie piekiel, trybun ludu, Leonard — szatan z 'sredniowiecznej legendy, wielki mistrz wszelkiego rozpasania i wyuzdania”. Interpretacje te Podsumowuje Kubacki piszac, iz historiozofia autora Nie-Boskiej komedii nie jest „zbyt zlozona. Doskonale mie'sci sie ona, wraz ze wszystkimi inspiracjami, jakie poeta zawdzieczal Heglowi, Ballanche'owi czy Cieszkowskiemu, w ko'scielnej nauce o Opatrzno'sci” (W. Kubacki, Leonard — wielki mistrz sabat'ow rewolucji, „Ruch Literacki” 1960, nr 3).

czemu — Czubek za rekopisem, wbrew drukom, przyjal wersje „i czemu”. Niniejsze wydanie zgodne tu z wersja edycji I, II i III, kt'ora przyjal r'owniez i Kleiner.

Dla S. Skwarczy'nskiej jest to jeden z dowod'ow, ze Krasi'nski rozwija tu pomysl karbonarski o rewolucji powszechnej.

czaszka… pije zdrowie — jeden z motyw'ow karbonarskich odnotowanych przez S. Skwarczy'nska.

Kleiner uwaza te scene za na'sladownictwo sceny z Ewangelii: „Salome ta'nczy przed Herodem i w nagrode zada glowy 'sw. Jana Chrzciciela”.

Kleiner zwraca uwage, iz saintsimoni'sci „czesto zaznaczali, ze religia ich nowe drogi otwiera wiedzy i sztuce”. Saintsimoni'sci wprowadzali modyfikacje znaczeniowe do terminu „artysta”: „(…) dla nas slowo to ma znaczenie o wiele szersze, niz mu sie zwykle przypisuje (…) bedziemy tymczasem uzywa'c wyrazu arty'sci na oznaczenie ludzi obdarzonych w najwyzszym stopniu zdolno'scia wsp'olodczuwania, niezaleznie od tego, czy zdolno's'c ta odnosi sie do calej ludzko'sci, czy tez zamyka sie w kregu najwezszych uczu'c spolecznych” (s. 400). .”(…) w naszym pojeciu arty'sci sa to ludzie, kt'orzy zawsze nadawali ludzko'sci ruch postepowy, dzieki czemu przeszla ona od stanu najprymitywniejszej dziko'sci az do stopnia cywilizacji, jaki my'smy osiagneli; i wla'snie w tej chwili ludziom zaslugujacym na to miano objawiona zostala tajemnica spolecznych Przeznacze'n, objawiona dlatego tylko, ze ich milo's'c do rodzaju ludzkiego zrodzila w nich przemozna che'c zglebienia tej tajemnicy” (Doktryna Saint–Simona, s. 502–503).

Henryk wydaje sie tu wyznawa'c analogiczny poglad na role i mozliwo'sci poety–artysty jak saintsimoni'sci, zapewne pod wplywem Ch'oru Artyst'ow. Kleiner pisze, „ze odzywajacy sie w Henryku samorzutnie odruch psychiczny — to odruch poety; dopiero refleksja g'ore da nad poeta — wodzowi”. Refleksja ta wywolana jest uwaga wypowiedziana przez Glos w powietrzu: „Dramat ukladasz”. Scene te mozna by uwaza'c za owa trzecia pokuse Zlych Duch'ow: „spr'ochnialy Eden” to ten „'swiat nowy, ogromny”, kt'ory Henryk chcialby zanikna'c w „jedno slowo”. Przyjecie takiej interpretacji zgodne byloby z pomyslami Luckiego na temat „obrazu Edenu”, kt'ore Kubacki wyzyskuje dla wlasnego wykladu o Nie-Boskiej komedii jako dramacie adwentystycznym, tzn. dotyczacym przyszlo'sci. Je'sli jednak traktowa'c te pokuse poetycka jako pokuse szata'nska — trzeba u'swiadomi'c sobie, ze od tej pokusy odwoluje sie Henryk do innej, kiedy m'owi: „Orle, orle, dotrzymaj obietnicy”.

Zemsta za… popioly ojc'ow… przeklestwo nowym pokoleniom — slowa te zawieraja caly program „ideologiczny” walki Henryka. Nie chodzi mu o „zyjacych” arystokrat'ow, lecz o zemste za zha'nbiona przeszlo's'c. Przyszlo's'c za's przeklina.

rzecz i godlo — czapka wolno'sci jest symbolem wolno'sci, kt'ora wedlug hr. Henryka w obozie rewolucyjnym utozsamiona jest z pieniedzmi, czyli wolno'scia uzywania.

W ha'sle Jezus i Maryja widzi Skwarczy'nska jeden z element'ow ewokowania konfederacji barskiej, w kt'orej istnial wybitny kult „imienia Jezus i kult Marii”.

Aluzja do podania zapisanego przez Plutarcha w Zywocie Cezara, wedlug kt'orego Brutusowi — zab'ojcy Cezara w obronie republiki — przed bitwa pod Filippi ukazal sie duch Cezara.

Henryk sadzi, ze „rozpoczecie nowej Epoki” lub „odrzucenie jej w tyl” to sprawa, kt'ora moze rozstrzygna'c sie w starciu sil ludzkich.

bez oreza — w wyd. drukowanych bylo pierwotnie opuszczone „bez”, co uzupelnil Czubek na podstawie rekopisu.

Ateizm to stara formula — por. przypis do sl'ow Meza „Jednak to obraz tw'oj i wszystkich twoich, i wieku twego, i teorii twojej”, wypowiedzianych w rozmowie z Filozofem w poczatkowych scenach Cze'sci Drugiej dramatu. Ateizm traktowany jest tu jako jeden z element'ow 'swiatopogladu materialistycznego (fr. my'slicieli XVIII w.), kt'ory Krasi'nski uwazal za przestarzaly i skompromitowany przez rewolucje 1789 r.

to potega moja — w poprzednich wyd. Bibl. Nar. brak tego zwrotu.

Kleiner przypomina, ze u'swiadamial to sobie sam Henryk, kiedy wypowiadal slowa: „(…) azem stal sie igrzyskiem szatan'ow” w Cze'sci I.

Kleiner widzi w slowach obywatelu–boze aluzje do wypowiadanego przez saintsimonistow przekonania, ze zjawi sie nowy zbawca, zbawca spoleczny. Powoluje sie na dwa znamienne artykuly zamieszczone w marcu 1832 r. w organie saintsimonistow: „Le Globe”.

Pankracy znal Henryka tylko ze slawy poety, nie za's osobi'scie. Ocali'c go za's pragnie w my'sl przekonania o szczeg'olnych walorach poety (por. przypis do wypowiedzi Ch'oru Artyst'ow w tej cze'sci dramatu — poglady obozu rewolucyjnego w utworze Krasi'nski konstruowal w oparciu m.in. o deklaracje ideowe saintsimonist'ow, kt'orzy uwazali, ze kazdego artyste cechuje zdolno's'c wsp'olodczuwania problem'ow spolecznych, a co za tym idzie, r'owniez umiejetno's'c dostrzegania przyszlych przeznacze'n ludzko'sci; poeta bylby tu przykladem artysty wyjatkowo uzdolnionego w tym kierunku).

Szabla twoja — szklo — blad druk'ow: „Szabla twoja, B'og tw'oj — mara”, co poprawil juz w kolejnych wydaniach Pini na podstawie rekopisu.

wystarczy — w drukach: „wystarcza” — poprawil Czubek na podstawie rekopisu.

Jeden z interpretator'ow Nie-Boskiej komedii, E. Dembowski, pisal: „Na zyciu domowym, rodzinnym ma zako'nczy'c 'swiat spolecze'nski stary, niezdolen on juz wystapi'c w dziedzinie polityki i socjalnym ukladzie”. I dalej: „Zacisze domowe jest jeszcze stanowiskiem, na kt'orym oparlszy sie moze przysta'c 'swiat stary do 'swiata postepu (…)” (O dramacie w dzisiejszym pi'smiennictwie polskim, 1843 [w:] Pisma, t. III, s. 438).

nie my'sl juz wiecej — „juz” dodane przez Czubka na podstawie rekopisu.

bo chcesz sie oszuka'c — slowa dodane przez Czubka na podstawie rekopisu.

do bieguna — slowa dodane przez Czubka na podstawie rekopisu.

Kleiner zwraca uwage, ze Pankracy „streszcza tu ideal saintsimonist'ow, pragnacych eksploatacji ziemi calej na korzy's'c wszystkich ludzi”.

Wyw'od Pankracego o Bogu, „kt'oremu juz 'smierci nie bedzie” (Dieu vivant), „Bogu ludzko'sci”, wiaze Kleiner z saintsimonistycznymi pomyslami religijnymi. Kleiner powoluje sie na slowa kaznodziei saintsimonistycznego, Transona (”Le Globe” 12 IX 1831). A oto co przynosi wyklad XIII Doktryny Saint–Simona: „(…) za przykladem Saint–Simona i w jego imieniu przychodzimy oglosi'c, ze ludzko's'c ma przed soba przyszlo's'c religijna; ze religia przyszlo'sci bedzie wieksza, potezniejsza od wszystkich religii przeszlo'sci; ze bedzie, podobnie jak religie, kt'ore ja poprzedzily, synteza wszystkich idei ludzko'sci i, co wiecej, wszystkich jej sposob'ow istnienia, ze nie tylko opanuje ona porzadek polityczny, ale ze porzadek polityczny bedzie w swojej calo'sci instytucja religijna; zadnego juz bowiem faktu nie bedzie sie pojmowa'c pozaBogiem, zaden fakt nie bedzie sie rozwijal pozaboskimprawem; dodajmy jeszcze, ze religia obejmie caly 'swiat, albowiem prawo boskie jest powszechne” (s. 447).

Saintsimonistycznemu Bogu ludzko'sci, kt'ory niekiedy nabieral cech panteistycznych, hr. Henryk przeciwstawia osobowego Boga — Chrystusa, kt'oremu nie pr'ozno nadaje „arystokratyczny tytul” Pana: Jego sila za'swiadczona zostala juz przez pokonanie poga'nstwa.

czytalem twe my'sli(…) umiesz siega'c w niesko'nczono's'c — slowa Pankracego zdaja sie 'swiadczy'c o tym, ze zna on Henryka zar'owno ze slawy poety, jak z jego tw'orczo'sci literackiej i przypisuje mu cechy, jakie saintsimoni'sci przypisywali „artystom” (por. przypis do wypowiedzi Ch'oru Artyst'ow w Trzeczej Cze'sci dramatu). Pankracy ma nadzieje, ze Henryk, kt'oremu jako poecie–arty'scie „objawiona zostala tajemnica spolecznych przeznacze'n”, przylaczy sie do rewolucji, uznajac jej racje oraz historyczna konieczno's'c.

wsta'n, porzu'c dom i chod'z za mna — jest to wypowied'z utrzymana w stylu wypowiedzi Chrystusa wedlug Ewangelii. Pankracy zatem chce tu oddziala'c na Henryka przez stylizacje, kt'ora jest bliska temu obro'ncy chrze'scija'nstwa.

my nie wr'ocim do raju — jest to wyraz niewiary Henryka w mozliwo's'c zrealizowania „raju na ziemi”.

Biada zwyciezonym — polska forma znanego hasla rzymskiego: Vae victis. Slowa te mial wypowiedzie'c Brennus, w'odz Gal'ow, po klesce Rzymian nad rzeka Alia (390 r. p.n.e.).

pedancie rycerzu — a wiec zbyt skrupulatnie przestrzegajacy zasad honoru rycerskiego.

Mowa o magnacie slynnym z okrucie'nstw, Mikolaju Bazylim Potockim, kt'orego krwawe „zabawy” opiewala ukrai'nska pie's'n ludowa; staly sie one takze przedmiotem kilku opracowa'n literackich.

Runo Zlote — Order Zlotego Runa, ustanowiony w r. 1430 przez Filipa III Burgundzkiego, nadawany jako jedno z najwyzszych odznacze'n w monarchii habsburskiej, a takze przez kr'ol'ow hiszpa'nskich.

kolczuga — zbroja skladajaca sie z „kolcy”, czyli polaczonych z soba k'olek metalowych, wkladana na kaftan ze sk'ory.

robron, z fr. robe ronde — doslownie: okragla, kolista suknia o szerokiej, sztywnej sp'odnicy.

Moze mowa tu o Karolu ks. Radziwille, „Panie Kochanku”, zamilowanym my'sliwym.

Jak zauwaza Kleiner: „Znowu Pankracy uderza w styl Pisma 'Sw. — niby Mesjasz nowy zapowiada Sad Ostateczny nad dawnym 'swiatem — i niby parafrazuje slowa hymnu Dies irae, ze «nic nie bedzie niepomszczonego» (Nil inultum remanebit)”.

mieszcza'nski synu — w slowach tych znajduje wyraz przekonanie, ze „dworska” filozofia materialistyczna XVIII wieku, wywierajac wplyw na mentalno's'c mieszczan i laczac sie z ich dazeniami emancypacyjnymi, doprowadzila w efekcie do rewolucji francuskiej 1789 r. Na przekonaniu o tym, ze toczy sie 'smiertelna walka miedzy dwoma idealami etycznymi: mieszcza'nskim i feudalnym opiera sie m.in. struktura tragizmu Nie-Boskiej komedii.

Henryk nawiazuje tu do tradycji „przedmurza chrze'scija'nstwa”, dodajac sobie blasku jako nowy obro'nca wiary przodk'ow.

dlugo's'c — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „odleglo's'c”.

Cze's'c czwarta poprzedzona jest epigrafem: „Bottomless perdition”, Milton. („Bezdenna zguba, bezdenne potepienie”). Jest to cytat z Raju utraconego Miltona. Slowa te wiaza sie z wizja 'swiata, historii i losu ludzkiego zawarta w dramacie. W Nie-Boskiej komedii znalazla odzwierciedlenie do's'c zlozona koncepcja tragizmu, laczaca sie 'sci'sle z wizja historii charakterystyczna dla Krasi'nskiego i pozwalajaca okre'sli'c jego utw'or mianem „chrze'scija'nskiej tragedii o ludzkim buncie”. Osia tej koncepcji jest przekonanie o istnieniu nieusuwalnych sprzeczno'sci na r'oznych plaszczyznach rzeczywisto'sci. Z tego powodu nierozstrzygniety pozostaje sp'or miedzy hr. Henrykiem a Pankracym. Jeden z nich uosabia tragizm ginacej klasy (arystokracji, szlachty), skazanej na zaglade, lecz zarazem zobowiazanej moralnie do podjecia walki o warto'sci zwiazane z historia tej klasy. Krasi'nski podkre'sla wznioslo's'c owej walki, z drugiej za's strony nie szczedzi sl'ow krytyki szlachcie i w og'ole klasom posiadajacym za wystepki popelnione w przeszlo'sci, jak r'owniez za obecna duchowa malo's'c (wida'c to m.in. w przeciwstawieniu hr. Henryka reszcie zgromadzonych w okopach 'Swietej Tr'ojcy). Pankracy natomiast reprezentuje tragizm rewolucji, kt'ora swa sluszno's'c znajduje w krzywdzie uci'snionych przez wieki mas, lecz jest zarazem zbrodnicza jako bunt i jako pr'oba samozbawienia, a ponadto pociaga za soba rozlew krwi i zniszczenie. Ta ostatnia okoliczno's'c sprawia, ze Pankracy na progu zwyciestwa sam watpi w sens swego dziela, co stanowi dodatkowy rys tragiczny w rysunku tej postaci. Obie racje, wcielone w postacie Henryka i Pankracego, posiadaja charakter obiektywnej konieczno'sci i to wla'snie decyduje o tragicznym napieciu miedzy nimi. W okresie pisania tego dramatu Krasi'nski uwazal, ze czlowiek ma prawo do buntu, prawo, kt'ore mie'sci sie w boskim planie 'swiata — lecz jako element nie–boski, przynoszacy tragiczne starcie i konieczna zaglade. Racje obu 'scierajacych sie stron sa dialektycznie splecione, a zarazem znosza sie wzajemnie; sa to racje czastkowe, jednostronne. Dlatego obaj ich przedstawiciele musza zgina'c, racje czastkowe musza zosta'c zniesione przez jedyna wyzsza racje calo'sciowa, reprezentowana przez Boga (dochodzi tu do glosu popularne w tym czasie w Europie my'slenie na zasadzie triady Heglowskiej: teza + antyteza = synteza; ciekawe, ze Henryk ginie skaczac w mroczna przepa's'c Boga, za's Pankracy porazony boskim 'swiatlem). Ten ostateczny triumf Boga jest jednak przedstawiony w aurze finalnej katastrofy, Apokalipsy: B'og–m'sciciel karze za bunt i pyche, lecz nie mozna mie'c pewno'sci, czy przynosi zbawienie ludzko'sci, czy jej ostateczna zaglade (por. M. Janion, Zygmunt Krasi'nski. Debiut i dojrzalo's'c, Warszawa 1962, s.226–232).

baszty 'Swietej Tr'ojcy — Kleiner przypomina, ze te woly'nska warownie widzial Krasi'nski w r. 1825 „i w li'scie do Ojca z dnia 26 wrze'snia 1825 opisal malowniczo, jak wynurza sie z mgly jesiennej”.

Centaur — w mit. gr. istota o ko'nskim ciele, lecz z ludzkim torsem i glowa w miejsce szyi i glowy ko'nskiej.

ze wzg'orz'ow — ze wzg'orz.

r'owniny Ostatniego Sadu — komentatorzy zgodnie stwierdzaja, ze miejsce to sugeruje, iz ma nastapi'c koniec 'swiata, poprzedzony Sadem Ostatecznym.

w ostatnim ko'sciele — ostatni ko'sci'ol poza obrebem mur'ow warowni byl juz zburzony. Katedra jest wiec ostatnim ko'sciolem. Jak pisze Kleiner: „Jest to katedra fikcyjna. — Okopy 'Swietej Tr'ojcy naprawde maja tylko ruiny ko'sci'olka, w kt'orym bohatersko bronila sie niegdy's garstka konfederat'ow barskich”.

stracil — w wyd. Czubka i poprzednich Bibl. Nar.: „utracil”.

'Swietego Floriana — 'sw. Florian, jeden z patron'ow Polski, przedstawiany jest na obrazach i w rze'zbie jako zolnierz, stad skojarzenie go z rzemioslem rycerskim.

Nie pozwalam — odzywa sie, jak pisze Kleiner, „w tej chwili ostatecznej” glos anarchii szlacheckiej, usilujacej odwola'c sie do prawa liberum veto.

praw Boga waszego lub waszych — a wiec hr. Henryk jawnie przyznaje sie, ze w programie jego walki zawiera sie nie tylko obrona chrze'scija'nstwa i „cn'ot przodk'ow”, ale tez przywilej'ow arystokracji.

syn m'oj — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „m'oj syn”.

Kleiner zwraca uwage, ze folklor i literatura znaja „postaci niewidomych obdarzonych darem jasnowidzenia i proroctwa, jak np. 'swiadomy przyszlo'sci Tejrezjasz w podaniach Hellady”.

Slowo nie dodal Czubek na podstawie rekopisu.

dobrze by'c panem, by'c wladzca — Kleiner przypuszcza, ze na wypowied'z te mogla wplyna'c scena z dramatu Fryderyka Schillera Sprzysiezenie Fieska, w kt'orej Fiesko wyglasza monolog o rozkoszach wladzy ksiazecej. Wiadomo, ze Krasi'nski interesowal sie dramatem Schillera.

kwoli — dla; archaiczna forma pochodzaca ze skr'ocenia wyrazenia „ku woli”. W formie skr'oconej: gwoli, kwoli lub k'woli.

przemyslem — przemy'slno'scia, podstepem.

oko (…) zwyczajne slo'ncu — w wyd. III: „slo'nca”, co jest prawdopodobnie pomylka drukarska, poprawiona przez Czubka, kt'ora to poprawke wprowadzil tez Kleiner.

Lochy podziemne — Kleiner zwraca uwage, ze taka scenerie „chetnie wprowadzala literatura sensacyjna”, przede wszystkim romanse grozy. Tu jednak chodzi nie tylko o wywolanie nastroju grozy. To podziemie, w kt'orym odbywa sie sad duch'ow nad Henrykiem, to przeciez lochy wiezienne z sala tortur, nieodlaczny rekwizyt feudalnego zamku-warowni.

sad'zmy, sad'zmy i potepiajmy — powt'orzenie slowa „sad'zmy” wprowadzone przez Piniego i Czubka na podstawie rekopisu.

Na tobie sie ko'nczy r'od przeklety — slowa Henryka z Cze'sci III: „ostatni dziedzic waszych my'sli i dzielno'sci, waszych cn'ot i bled'ow” uzyskuja tu niejako sankcje pozaziemska, hr. Henryk uznany zostaje za upostaciowanie ginacej klasy — arystokracji, jego upadek r'owna sie zagladzie calej klasy.

Za to, ze's nic nie kochal — slowa zwr'ocone do Henryka sa sformulowaniem zarzut'ow pod adresem calej arystokracji. Kleiner przytacza slowa o arystokracji z listu Krasi'nskiego do Reeve'a: „Przeminiemy wszyscy jako pyl, dla niczego nie uczuwszy podziwu, nic realnego nie ukochawszy, a znienawidziwszy wiele” (list z 6 I 1833, Correspondance, t. II, s. 28).

To posta'c — Kleiner poprawil na: „Ta posta'c”, uwazajac wersje rekopisu i wszystkich nastepnych wyda'n za omylke i wyja'sniajac swoje stanowisko we Wstepie w uwagach o tek'scie (s. XLII). Argumenty jednak Kleinera w tym przypadku nie sa zupelnie przekonywajace.

To drugi ty jeste's… — Kleiner za Pinim wysuwa przypuszczenie, ze „przy ksztaltowaniu tej sceny pewnej podniety uzyczyla nowela Prospera Marimeego Wizja Karola XI (drukowana w r. 1829 w czasopi'smie „Revue de Paris”, a w r. 1833 pomieszczona w tomie pt. Mozaika): kr'ol szwedzki Karol XI ma niesamowita wizje przyszlego sadu nad jednym ze swych potomk'ow i jego 'sciecia”. Stwierdza jednak Kleiner, ze koncepcje obu tych sad'ow sa bardzo odmienne.

nie dostawalo — brakowalo.

A ty czemu uciskale's poddanych?… etc. — zarzuty, stawiane przez Pankracego w rozmowie z Henrykiem pod adresem arystokracji, hr. Henryk powtarza, uzupelniajac je „przestepstwami” 'swiezszej daty.

oddzial zbrojnych — w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „zbrojny”.

Wy'scie uciekli do mnie od zlego pana… — Kleiner obja'snia, ze scena ta jest „wzorowana na 'smierci Wallensteina Schillera: Wallenstein w podobny spos'ob stara sie dziala'c na uczucia zolnierzy, kt'orzy chca go opu'sci'c”. Powoluje sie przy tym na studia S. Dobrzyckiego i K. Kobzdaja (Kazimierza Kolbuszewskiego).

Wychodzi — obja'snienie to dodal Czubek na podstawie rekopisu.

lotka, lojtka (z niem.) — gruby 'srut lub mala kula.

ty kropli rosy nie rzucisz mi z g'ory — Kleiner dopatruje sie tu aluzji do przypowie'sci ewangelicznej o bogaczu, kt'ory po 'smierci znajdujac sie w piekle prosi o krople rosy Lazarza spoczywajacego na lonie Abrahama.

Klinga szklanna — dow'od braku oddechu, kt'ory nie zamglil, nie zaparowal gladkiej powierzchni szabli.

Henryk ginac ma wizje. Boga jako blasku, jasno'sci — palacej i wiecznej, a wiec podobnie gro'znej jak wizja o'slepiajaca Pankracego.

Poezjo… — przekle'nstwo rzucone na poezje w chwili kleski dowodzi, ze marzenia o slawie, kt'ore go pchnely do podjecia walki, traktuje Henryk jako jeden z pomysl'ow poetyckich, uwaza, ze poezja doprowadzila go do upadku.

Kleiner uwaza, ze scena ta jest „wzorowana na wyrokach trybunal'ow rewolucyjnych z czas'ow rewolucji francuskiej”. Komentarz w wyd. Libery i Sawrymowicza do tej informacji dorzuca jeszcze nastepujaca uwage: „ale Pankracy wystepuje tu jako dyktator, nie jako sedzia rewolucyjny. W tym ujeciu Krasi'nski ukazuje sw'oj poglad, ze rewolucja doprowadzi do nowej arystokracji i nowego ucisku. Wymowny dow'od, ze Krasi'nski nie pojmuje mozno'sci istnienia innego ustroju niz feudalny”. Ostatni wniosek wydaje sie zbyt po'spieszny i og'olny.

parapety (z fr. parapet, wl. parapetto — oslona piersi) — wystepy w murach obronnych oslaniajace walczacych.

doktryner — wyznawca jakiej's teorii, w jej stosowaniu nieliczacy sie z rzeczywisto'scia, jednostronny i ciasny.

trupa — tak w wyd. III. W poprzednich i rekopisie, „trup”.

plywacz — plywak.

Wypowied'z Pankracego interpretowana jest przez wyd. Libery i Sawrymowicza jako „ocena wynik'ow rewolucji, w kt'orej Krasi'nski podkre'sla brak element'ow tw'orczych i plynaca stad bezradno's'c zwyciezc'ow w obliczu konieczno'sci budowania nowego 'swiata”. Jednakze wypowied'z Pankracego nie upowaznia do takich wniosk'ow. Plan odbudowy „dziela zniszczenia” jest wprawdzie bardzo og'olnikowy, ale, jak slusznie zauwaza Kleiner, „Pankracy idzie torem plan'ow saintsimonistycznych eksploatowania ziemi”.

Bledniesz — w wyd. II, a takze u Czubka i w poprzednich wyd. Bibl. Nar.: „Bledniejesz”.

Fakt, ze wizja Chrystusa nie zostala dostrzezona przez drugiego przedstawiciela rewolucji, ze zatem nie zostal on ta wizja zniszczony, spowodowala takie pr'oby interpretacji zako'nczenia, ze nie jest ono bynajmniej jednoznaczne z ko'ncem 'swiata, z ostateczna zaglada ludzko'sci. E. Dembowski pisal np.: „A je'sli w'odz ludu, Pankracy, kona spozierajac na krzyz, to nie kona sprawa ludowa, tylko jej przew'odca, kt'ory nie byl jeszcze idealem ewangelicznego umilowania sprawy. Skonal wiec, a w jego miejsce tchnacy taka milo'scia, jakiej Chrystus nauczal, wstapi caly lud w bratersko'sci zyjacy. To znaczenie wyraz'ow ostatnich Pankracego i Nie-Boskiej komedii: „Galilaee vicisti”. W nich pojecie zupelnej reformy spolecznej, kt'ora zwyciestwo zywiol'ow ludowych sprawi” (Pisma, t. III, s. 443).

Kobiety i dzieci (ten zwrot uzyty przez Pankracego jako okre'slenie istot o niesamodzielnym sposobie my'slenia) powtarzaly slowa Ewangelii o zjawieniu sie Chrystusa, gdy „sie wypelnia czasy narod'ow”. „Tak zjawi'c sie ma” — owo „tak” odnosi sie do charakteru zjawiska, kt'ore widzi Pankracy. W Ewangelii odpowiedni werset brzmi: „A wtedy ujrza Syna Czlowieczego przychodzacego w obloku z moca wielka i majestatem” (Ewangelia 'sw. Lukasza, 21, 27). Dalsza jednak stylizacja zjawy Chrystusa idzie nie za przekazami Ewangelii, lecz apokaliptycznej wizji 'sw. Jana. W wizjach tych elementy 'swiatla, bialo'sci, blasku odgrywaja znaczna role. Np. „ujrzalem (…) w po'srodku siedmiu 'swiecznik'ow zlotych kogo's podobnego Synowi Czlowieczemu, obleczonego w dluga do st'op szate i przewiazanego na piersi pasem zlotym. A glowa jego i wlosy byly l'sniace jako welna biala i jako 'snieg, a oczy jego jako plomie'n ognia” (Objawienie 'sw. Jana, I, 13–14).

Galilaee, vicisti! — Galilejczyku, zwyciezyle's. Slowa przypisywane cesarzowi Julianowi Apostacie (361–363 n. e.), kt'ory mial je wypowiedzie'c w chwili 'smierci, uznajac zwyciestwo chrze'scija'nstwa; chcial je bowiem w czasie swego panowania stlumi'c i przywr'oci'c poga'nstwo zmodernizowane w duchu neoplato'nskim. Zako'nczenie dramatu Krasi'nskiego wywolalo wiele kontrowersyjnych komentarzy i interpretacji. Mickiewicz w kursie III swych paryskich wyklad'ow o literaturze slowia'nskiej uznal final Nie-Boskiej komedii za szczeg'olnie wzniosly. Kilkana'scie lat p'o'zniej inny wykladowca literatury, Leon Zienkowicz (Tegoz, Wizerunki polityczne literatury polskiej, Lipsk 1867, t.I, s.151), w tejze scenie dostrzegl na rozkaz poety dokonana rekami boskimi zemste na zwycieskich masach rewolucyjnych, tak nienawistnych autorowi jako arystokracie. Tym 'sladem podazyla S. Skwarczy'nska, krytykujac zako'nczenie ze stanowiska postepowego katolicyzmu za w najwyzszym stopniu niewla'sciwe „klasowe zaangazowanie Boga” (Tejze, Leona Schillera trzy opracowania teatralne Nie-Boskiej komedii w dziejach jej inscenizacji w Polsce, Warszawa 1959, s.26). Na gruncie tych kontrowersji powstal sp'or o to, czy zako'nczenie jest organiczna cze'scia dramatu, czy czastka odrebna, dodana do wcze'sniej uksztaltowanej calo'sci i nieprzystajaca do niej. Odczytanie koncepcji tragizmu, wpisanej w Nie-Boska komedie pozwala dostrzec organiczno's'c wszystkich cze'sci utworu (por. przypis poczatkowy do Cze'sci IV). Do glos'ow interpretujacych sens finalu dramatu w latach czterdziestych XIX w. mozna doda'c jeszcze komentarz cytowanego niem. krytyka, A. Junga. Pisal on: „Arystokratyzm (…) demokratyzm (…), kr'otko m'owiac: Maz i Pankracy, szlachta i Napoleon padaja tu jeden po drugim, aby z obu stron ustapi'c miejsca owym liberalnym zasadom XIX wieku, kt'ore wprawdzie nie znalazly sobie jeszcze miejsca w 'swiecie, swego organizmu 'swiatowego, ale kt'ore musza je znale'z'c w'owczas, kiedy rozpoznaja sw'oj blad w zapoznaniu religii. Albowiem tylko przez religie — to jest wla'sciwy cel 'swiata i najglebszy sens naszego utworu — 'swiat sie odmlodzi, tak jak z niej wyszedl, i ona jest wla'snie ta skala, kt'orej zaprawde nie porusza bramy piekielne, i w niej jedynie zdrowa liberalna zasada znajduje poreke swego zwyciestwa. Ale do natury naszego utworu, do jego dantejskiego charakteru i narodowego sposobu wyrazania przynalezy to, ze to katolicyzm przynosi ludom wolno's'c i nowy ustr'oj, czego autor taktownie niemal nie wypowiada, ale ku czemu wszystko zmierza, i co mozemy okre'sli'c jako element Lamenesowski [tj. w duchu pism Felicit'e Lamenais] w tym wspanialym poemacie” (s. 30).


CZ E\S\C TRZECIA [96] | Nie-Boska komedia |